|
www.rzeczpospolita2015.fora.pl Symulacja Polityczna
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Halina Bożyszkiewicz
Prawo i Sprawiedliwość
Dołączył: 05 Gru 2013
Posty: 4247
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/3
|
Wysłany: Pią 23:22, 03 Sty 2014 Temat postu: |
|
|
Agrarna Prawica w Białymstoku
- Właściwy opis obecnego stanu polskiego rolnictwa wymaga cofnięcia się na chwilę w przeszłość. Polska przedwojenna z dużą przewagą ludności wiejskiej była przede wszystkim krajem rolniczym i ten dominujący dział gospodarki cechowała struktura niewiele różniąca się od feudalnej. Na 3 200 tys. samodzielnych gospodarstw aż 1 900 tys. uprawiało ziemię do 5 ha. Przy ówczesnych uwarunkowaniach brak nawozów sztucznych, maszyn - ich funkcjonowanie jak i życie prowadzących te gospodarstwa ludzi było uzależnione od 15 tysięcy właścicieli dużych majątków oraz 200 tysięcy rolników zamożnych nazywanych kułakami. W istocie te małe gospodarstwa trudno nazwać naprawę samodzielnymi. We wsiach żyło ponadto około miliona ludności bezrolnej, wynajmującej się do prac polowych i gospodarskich. W całym kraju nie było nawet tysiąca traktorów, na 100 ha ziemi uprawianej w gospodarstwach przypadały średnio 2 żniwiarki i wiązarki i 4 siewniki. Wsie zelektryfikowane należały do rzadkości, na 40 533 ogólnej liczby prąd doprowadzono tylko do 1260. Ówczesne rolnictwo cechowało, więc ogromne zacofanie techniczne a ludność wiejska na ogół żyła w totalnej biedzie.
Od końca lat 90tych do całkiem niedawna media często robiły sondy wśród czytelników i widzów a publicyści zapytywali sami siebie i rozważali, jakie wydarzenie XX wieku, poza oczywiście wojnami światowymi i odzyskaniem niepodległości miało największe znaczenie dla Polski i Polaków, najbardziej zmieniło życie i oblicze całego narodu. Wśród odpowiedzi najczęściej wskazywano na powstanie Solidarności albo wybór papieża Polaka, czyli odpowiedzi wskazujące, na co najmniej na fatalny stan wyedukowania społeczeństwa. Prawdziwa rewolucja społeczna dokonała się, bowiem na polskiej wsi i odmieniła diametralnie oblicze całego kraju. Manifest PKWN i dekret o reformie rolnej zlikwidował majątki ziemskie posiadające więcej niż 100 ha powierzchni ogółem albo 50 ha użytków rolnych. Ziemia bez odszkodowania przeszła na własność państwa by następie trafić na dogodnych warunkach niewysoka symboliczna wręcz cena rozłożona na wieloletnie raty w ręce wspomnianych bezrolnych i małorolnych a także średniorolnych. Nadzieleni otrzymali 1 211 tys. ha ziemi obszarniczej, z czego jedną trzecią przejęli właściciele gospodarstw już istniejących a z pozostałej powstały gospodarstwa nowe, w liczbie ok. 174 tysięcy. Należące do ludzi, którzy przedtem nie mieli niczego.
Z dekretem o reformie rolnej ściśle związany był kolejny, o osadnictwie rolnym. Na jego podstawie zagospodarowano ziemie, jakie weszły w posiadanie Polski po zmianach granic, tworząc 466.9 tys. nowych gospodarstw na obszarze, 3 686 tys. ha. Objęli je w posiadanie ludzie repatriowani zza nowej granicy wschodniej, ale też i ci, dla których nie wystarczyło ziemi tam gdzie żyli dotychczas. W najogólniejszym skrócie ogromne znaczenie reformy rolnej polega na tym, że miliony wegetujących w biedzie bezrolnych i małorolnych otrzymało własne warsztaty pracy i podjęło produkcję.W ręce nowych właścicieli przeszło ok. 6 070 tys. powierzchni gruntów a więc jakieś 30 procent użytków rolnych kraju. Dotychczas skrajnie ubodzy pariasi, wykluczeni społeczne, jakbyśmy ich dziś nazwali, zaczęli produkować i zarabiać a dochody nie tylko pozwoliły na życie w godziwszych i dostatniejszych warunkach, ale także umożliwiły migrację części ludności wiejskiej, przeważnie młodszej wiekiem do miast a to był podstawowy warunek rozwoju przemysłu. Funkcjonowaniu nowych gospodarstw sprzyjała polityka państwa, które stworzyło system kontraktacji zbiorów, czyli zobowiązań zakupu wyprodukowanych plonów, dzięki czemu rolnik nie musiał się już martwić o zbyt płodów rolnych. Do końca lat 60tych istniał tez obowiązek niektórych dostaw, obecnie jednak starsi wiekiem rolnicy nie wspominają go, jako szczególnie uciążliwego.
Opisane przemiany pozwoliły na szybką odbudowę rolnictwa ze zniszczeń wojennych i dalszy rozwój. Przeprowadzki nadwyżek ludności wiejskiej do miast pozwoliły tez zahamować procesy rozdrabniania gospodarstw a coraz korzystniejsze warunki ekonomiczne, czyli ceny skupu oraz podjęcie przez przemysł wytwarzania na skalę masową środków produkcji dla rolnictwa oraz rozwój oświaty rolniczej przyspieszyły znacznie rozwój tej podstawowej jeszcze wówczas gałęzi gospodarki.
Na części ziem przejętych przez państwo utworzono Państwowe Gospodarstwa Rolne w liczbie ponad półtora tysiąca.
Trzeba też przypomnieć o zjawisku powstawania mniej lub bardziej wymuszonych odgórnie spółdzielni produkcyjnych. Różnie z nimi bywało, ale warto pamiętać ze wiele z nich powstało z inicjatywy samych rolników i te przetrwały najdłużej. Z 1338 spółdzielni zrzeszających w latach 60tych ub., wieku 28 tysięcy członków i gospodarujących wtedy na 224 tys. ha do chwili obecnej funkcjonuje 129. Są zrzeszone w Krajowym Związku Rewizyjnym Rolniczych Spółdzielni Produkcyjnych, jako żywy dowód przydatności i takiej formy gospodarowania w warunkach rynkowych.
W tamtym okresie państwo nie pozostawiało wsi samej sobie w różnych przejawach animacji życia społecznego. Pomagało w zakładaniu szkół, świetlic, żłobków, przedszkoli, w organizowaniu szkoleń rolniczych, udzielało pomocy ludziom starszym i schorowanym, ucząca się młodzież miała prawo do stypendiów a przeróżne wiejskie stowarzyszenia kulturalne do państwowych dotacji. Przykładów takiej pozytywnej ingerencji państwa w życie wsi jest dużo więcej.
Lata siedemdziesiąte ubiegłego wieku, potocznie zwane czasami Gierka były, jak się powszechnie uważa, najkorzystniejszym okresem dla rozwoju rolnictwa w okresie powojennym. Władze wtedy zniosły obowiązkowe dostawy na wszystkie produkty rolne, zniesiono ograniczenia w zakupach środków produkcji dla rolników indywidualnych, zwłaszcza ciągników, otwarto dostęp do łatwiejszych, niskooprocentowanych kredytów. Chociaż podaż środków produkcji nie zawsze nadążała za potrzebami rolników indywidualnych, to jednak w wyniku tych przemian nastąpił w latach 70 tych pokaźny wzrost produkcji rolniczej a z nim znacznie poprawiły się warunki życia ludności wiejskiej.
Zmiany ustroju politycznego i związana z tym transformacja całokształtu życia społeczno-gospodarczego a więc przejście do gospodarki rynkowej od roku 1989 zmieniły zupełnie warunki funkcjonowania rolnictwa i jego rozwoju. .W wyniku doktrynalnych decyzji oraz zwykłej głupoty decydentów zlikwidowano 1654 Państwowe Gospodarstwa Rolne, których mienie przejęła Agencja Własności Rolnej skarbu państwa (obecnie Agencja Nieruchomości Rolnych). PGR-y zajmowały ok. 18% ogółu użytków rolnych, zatrudniały 470 tysięcy pracowników. Można oszacować, że wraz z rodzinami z pracy w tych gospodarstwach żyło około 4 milionów ludzi. PGR-y zapewniały blisko 24% globalnej produkcji rolnej, 35% produkcji towarowej rolnictwa. Z PGR pochodziło 25% eksportu rolnego. W wielu asortymentach produkcji znacznie przewyższając gospodarstwa indywidualne, dostarczały aż 90 procent ogólnej produkcji zbóż nasiennych, a ziemniaków-sadzeniaków ponad 50 procent.
Likwidacja Państwowych Gospodarstw Rolnych spowodowała nie tylko zmiany w stosunkach własnościowych, ale przyniosła niestety wiele negatywnych zjawisk społecznych przybierających często postać patologii. Na terenach popegeerowskich pojawiło się masowe bezrobocie, a brak możliwości znalezienia pracy połączone ze zniechęceniem i marazmem środowisk wiejskich spowodowały w niektórych rejonach kraju wręcz plagę nędzy, alkoholizmu i przestępczości. Ten majątek został bezpowrotnie zmarnotrawiony, a gehenna byłych pracowników i ich rodzin zdaje się nie mieć końca.
Do nowej sytuacji gospodarczej większość gospodarstw indywidualnych była absolutnie nieprzygotowana, podobnie jak spółdzielnie produkcji rolniczej. Wprowadzane bez żadnych analiz ustawodawstwo dopuszczające swobodne dzielenie gospodarstw na mniejsze części a także umożliwiające czasowe zawieszenie produkcji rolniczej również przyczyniło się do nawarstwiania negatywnych zjawisk. Powołane przez rząd nowe instytucje rolnicze, a szczególnie Agencja Rynku Rolnego i Agencja Restrukturyzacji i Rozwoju Rolnictwa szybko opanował biurokratyzm oraz inercja, dlatego ich oddziaływanie na negatywne zjawiska pojawiające się z środowiskach rolników jest prawie żadne.
Okres poprzedzający włączenie Polski do Unii Europejskiej nie został właściwie wykorzystany na działania wyjaśniające społecznościom wiejskim skutków integracji z państwami UE. W następstwie tych zaniechań przez pierwsze lata większość rolników widziała tylko negatywne strony, łagodzone nieco dopływem gotówki z tytułu uprawiania bądź nieuprawiania swoich pól. Dopłaty bezpośrednie, choć niższe niż w wielu krajach unijnych dla niektórych rolników były bodźcem dla podniesienia jakości produkcji i wejścia na otwarte rynki unijnie. Powszechne jest jednak przekonanie, że samo otwarcie rynków bez znacznego zwiększenia nakładów inwestycyjnych na środki produkcji przyniesie niewiele pozytywnych zmian.- mówiły Halina Anna Bożyszkiewicz i Renata Lidia Beger
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Halina Bożyszkiewicz
Prawo i Sprawiedliwość
Dołączył: 05 Gru 2013
Posty: 4247
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/3
|
Wysłany: Pią 23:38, 03 Sty 2014 Temat postu: |
|
|
Agrarna Prawica w: Opolu, Zielonej Górze, Lublinie, Kielcach, Poznaniu, Bydgoszczy, Toruniu. Ocena stanu polskiego rolnictwa
- Po przemianach okresu transformacji rolnictwo pozostaje jednym z ważniejszy działów polskiej gospodarki jednak jego znaczenie wciąż maleje. Udział rolnictwa w produkcji globalnej zmniejszył się z 9 procent w roku 1990 do niewiele ponad 4 procent obecnie. Gdy w 1990 rolnicy wytwarzali 8,4 procenta produktu krajowego brutto (PKB), w roku ubiegłym udział ten spadł do ok. 2 procent. To zmiany charakterystyczne dla krajów wysoko rozwiniętych. Nadal jednak pozostaje wysoki wskaźnik ludności zatrudnionej w rolnictwie. W 2002 roku zmieniono sposób liczenia tych ludzi. Przedtem do grupy zatrudnionych w rolnictwie zaliczano pracujących we wszystkich gospodarstwach, co dawało rezultat 25,8 ogółu pracujących a więc wskaźnik bardzo wysoki. Po 2002 statystyka pomija osoby pracujące wyłącznie lub prawie wyłącznie na potrzeby własne. Nie dyskutując już o słuszności takiego podejścia należy zauważyć, że i ten okrojony sztucznie wskaźnik wynoszący ponad 16 procent jest wysoki, wskazuje na istnienie bezrobocia tzw. ukrytego. Nie sposób nie dostrzegać też innych negatywnych zjawisk, które wstępują w skali makro nadal, po przemianach systemowych i akcesji do Unii Europejskiej. Maleje udział rolnictwa w wartości brutto środków trwałych, są one też bardzo zużyte. Tak skutkuje niedostateczne inwestowanie w rolnictwo i leśnictwo. Nakłady inwestycyjne w tej ważnej nadal dziedzinie gospodarki spadły z 11,7 w roku 1990 do zaledwie ok. 2 procent w roku ubiegłym.
Niekorzystny jest dla Polski wskaźnik wielkosci zatrudnienia w rolnictwie a zwłaszcza liczba pracujących przypadających na każde 100 ha użytków rolnych. Choć liczba ta spadła w latach 1950 - 2008, z 5 419 do 2 089 w tym tylko od roku 2000 do roku 2008 aż o połowę, jednak nadal należy do najwyższych w Europie. W krajach rozwiniętych rolnictwem nie zajmuje się wiecej niż 3 procent ludności zawodowo czynnej. W Polsce samo oszacowanie liczby zatrudnionych w rolnictwie jest bardzo trudne. Niskie dochody uzyskiwane z działalności rolniczej zmuszaja właścicieli gospodarstw do podejmowania dodatkowej pracy. Z drugiej strony członkowie rodziny rolnika często uczestniczą w pracach związanych z prowadzeniem gospodarstwa, zwłaszcza podczas sezonowego spiętrzenia robót. W 1996 roku na roli pracowało 27,7 procent zatrudnionych Polaków. W 2002 16.7 procenta, ale jest to zmiana spowodowana metodologią GUS. To ważne. Od 2002 GUS nie wlicza do zatrudnionych w rolnictwie osób pracujących na gospodarstwach do 1 ha powierzchni ani tych deklarujących tylko produkcję na swoje potrzeby lub osiągających niewielkie nadwyżki. Najwięcej ludzi zawodowo czynnych w rolnictwie zamieszkuje województwa wschodnie i to się z biegiem czasu nie zmienia. Najwyższy wskaźnik zatrudnionych na 100 ha, użytków jest w województwach południowych, 20 osób, najmniejsze w zachodniopomorskim, 4.3 osób.
Na obszarach o wysokim wskaźniku zatrudnienia działalność stricte rolnicza powoli schodzi na dalszy plan, pojawiają się inne formy aktywności zarobkowej, jak rekreacyjno wypoczynkowa, agroturystyka itp. Niedostatek alternatywnych do rolnictwa możliwości zatrudnienia powoduje duży odpływ ludności młodej, zwłaszcza kobiet. Rośnie też liczba gospodarstw, w których głównym źródłem utrzymania są emerytury i renty.
Polskiego rolnika charakteryzuje niestety niski średni poziom wykształcenia. W indywidualnych gospodarstwach rolnych 44 procent mężczyzn i 47 procent kobiet ma zaledwie wykształcenie podstawowe, a 6 procent nie ma nawet takiego. Tylko 1 procent ma ukończone wyższe studia rolnicze. Niski poziom wykształcenia nie tylko utrudnia restrukturyzację rolnictwa i wprowadzanie nowości technologicznych, ale przede wszystkim uniemożliwia przemiany funkcjonalne na obszarach wiejskich. Osoby bez kwalifikacji niełatwo zmieniają zawód.
Sposoby gospodarowania takie jak mechanizacja, melioracja, nawożenie i zmianowanie upraw oraz walka ze szkodnikami i chorobami roślin ma we współczesnym rolnictwie znaczenie decydujące. W okresie powojennym zakres mechanizacji prac polowych przeszedł zmiany prawdziwie rewolucyjne. Zależały one, co prawda od możliwości gospodarczych całego kraju, dlatego szczególnego tempa mechanizacja nabrała dopiero w latach 70tych. Obecnie wyposażenie gospodarstw w ciągniki wygląda na tle krajów Europy bardzo dobrze, na jeden przypada 11 ha użytków rolnych. Nie są one w większości ostatnim krzykiem techniki, bywa, że zmontowano je samodzielnie we własnym zakresie, te mankamenty są jednak niwelowane wysokim nasyceniem rolnictwa ciągnikami. Co jest polskim ewenementem, najwięcej ciągników na jednostkę powierzchni przypada tam, gdzie występuje największe rozdrobnienie gospodarstw i najwyższe zatrudnienie a większość gospodarstw rolnych nie prowadzi produkcji towarowej, w województwach małopolskim, świętokrzyskim i podkarpackim. Niestety niska efektywność polskiego rolnika związana jest z jego nawykami. Zwykle dąży on za wszelką cenę do posiadania własnego ciągnika i kompletu maszyn, choć w małych i średnich gospodarstwach nie wykorzystuje ich efektywnie.
Do niedawna podstawowym wyposażeniem gospodarstwa rolniczego w Polsce był koń, w latach 60tych ubiegłego wieku ich pogłowie wynosiło prawie 3 miliony. Obecnie pozostało ich niecałe 300 tysięcy, przede wszystkim na terenach górskich i wyżynnych. Powoli zmienia się też funkcja konia w gospodarstwie coraz częściej służy rekreacji i stanowi dodatkowe źródło dochodów. Warto dodać, że hodowane w Polsce konie arabskie są powszechnie cenione na całym świecie.
Oprócz ciągników i maszyn towarzyszących o poziomie mechanizacji świadczy ilość samobieżnych maszyn wielofunkcyjnych, czyli kombajnów zbożowych. Polscy rolnicy mają ich ok. 130 tysięcy, co jest dobrym wskaźnikiem. Natomiast produkcja zwierzęca jest zmechanizowana słabo a wynika to z niewielkiej skali tej produkcji w większości gospodarstw. Najbardziej zmechanizowany jest udój krów, usuwanie obornika i zadawanie paszy. Pomimo znacznej poprawy w tym zakresie polski gospodarz jest w dalszym ciągu mniej wydajny do jego unijnego odpowiednika. Nie dzieje się tak, dlatego, że rolnicy mniej pracują, ale dlatego, że dysponują jeszcze gorszym parkiem maszynowym, mają zbyt małe gospodarstwa i za mało środków finansowych na ich powiększenie oraz inwestycje w nowoczesne technologie, zabudowania i maszyny.
Zużycie nawozów sztucznych i mineralnych stymulujących produkcję roślinna systematycznie wzrastało do końca lat 80tych, przy czym w rolnictwie uspołecznionym było wyższe niż w indywidualnym opierającym się przede wszystkim na nawozach naturalnych. Wprowadzenie cen rynkowych na nawozy sztuczne spowodowało gwałtowny spadek ich wykorzystania w produkcji rolnej, w latach 1991 i 1992 prawie trzykrotny. Obecnie sytuacja ulega powolnej poprawie także dzięki wprowadzeniu nawozów o wyższej efektywności, ale ich wysoka cena nadal nie pozwala na zbliżenie się do poziomu z lat 80tych. Co gorsza warunki przyrodnicze Polski wymagają ciągłego wapnowania gleb, zaniedbanie tego zabiegu prowadzi do znacznego zmniejszenia efektywności nawożenia i zmniejszenia plonów? Niestety spora część rolników nie może sobie na właściwe nawożenie pozwolić.
W Polsce od najdawniejszych czasów zboża maja najwyższy udział w strukturze rolniczej produkcji roślinnej. W ostatnich latach zajmują około 74 procent powierzchni zasiewów, co nie jest zjawiskiem korzystnym gdyż nie pozwala na prowadzenie racjonalnego płodozmianu. Przez wiele lat nasze rolnictwo cechował wysoki udział w strukturze upraw zasiewów żyta i ziemniaków. Uwzględniając pozostałe zboża niewiele się tu zmieniło od lat powojennych, gdy jednak wniknąć w struktury upraw zbożowych to odnotowujemy korzystne zmiany. Dominujące do niedawna żyto jest wypierane przez pszenicę a trzecim zbożem pod względem zajmowanego areału zajmuje pszenżyto, znane w Polsce na szerszą skalę dopiero od lat 80tych.
Powoli, lecz stale zmniejsza się produkcja ziemniaków, ponieważ spada ich spożycie przez ludność na rzecz makaronów i ryżu a ich miejsce, jako pasz i surowca do produkcji spirytusu zajmują zboża. Ziemniaki są uprawą pracochłonną, wymagają rozmaitych zabiegów pielęgnacyjnych, odpowiedniego nawożenia, trzeba dokładnie przestrzegać terminów sadzenia i zbioru, jak też określonych warunków przechowywania. Coraz nowsze odmiany zbóż nie mają aż takich wymagań.
Uprawy przemysłowe to w Polsce przede wszystkim buraki cukrowe i rzepak. O ile wielkość produkcji buraków ściśle odpowiada potrzebom funkcjonujących w kraju cukrowni, to powierzchnia upraw rzepaku podlega dużym wahaniom zależnie od sytuacji na rynku i relacji cen wobec pszenicy.
Zmiany w produkcji roślinnej są rzadkie, od lat dominują zboża z powodu łatwości i niskich kosztów uprawy a pozostałe rośliny mają znaczenie niewielkie. Regres w hodowli bydła spowodował zaniedbanie produkcji roślin pastewnych. Produkcja niemal wyłącznie zbóż sprawia wiele kłopotów ekonomicznych, gdyż coraz trudniej zagospodarować uzyskane ziarno tak z powodu dużej ilości jak coraz gorszej jakości. Jakość jest obniżana zaniedbaniami w odnawianiu materiału siewnego.
Hodowla bydła spada w Polsce systematycznie od połowy lat 70tych. Rezygnują z tej formy gospodarowania przede wszystkim rolnicy z gospodarstw małych i średnich hodujących na własne potrzeby i sprzedaż. Powodem są mało korzystne relacje kosztów produkcji do cen uzyskiwanych za mleko i żywiec wołowy. W latach 1975 2005 pogłowie bydła zmniejszyło się z 13, 3 do 5, 5 mln sztuk. Z drugiej strony zmniejszenie pogłowia wpłynęło dodatnio na jego jakość. Wzrosła mleczność krów, od lat 90tych rozpowszechnia się też hodowla bydła mięsnego opartego na nowych, sprowadzanych z zachodu rasach.
Hodowla trzody chlewnej utrzymuje się od lat na niemal niezmiennym poziomie 18 mln sztuk, podobnie ustabilizowany jest popyt na to mięso. Oczywiście rozpatrując paruletnie okresy czasu dają się zauważyć tzw. cykle świńskie, czyli zmiany liczebności związane z cenami pasz i skupu żywca, niemniej średnia z dekad pozostaje w zasadzie niezmienna i wyższa niż w innych krajach Unii Europejskiej a to za sprawą odmiennego modelu konsumpcji w Polsce. W południowo wschodnich województwach obserwujemy wyraźne ograniczenie chowu trzody chlewnej a to z powodu nieopłacalności tej hodowli na małą skalę.
Lata 90te były za to czasem głębokiego regresu produkcji owczarskiej, jeszcze i teraz polskie rolnictwo nie wykorzystuje przyznanych kwot eksportu jagniąt do krajów Unii Europejskiej. Ma to związek z niskimi cenami wełny i odejściem mody na kożuchy. Wzrosło za to pogłowie kóz, jak się wydaje, z powodu bezrobocia. Hodowla kóz jest łatwa, bez większych wymagań a uzyskiwane mleko i mięso ma duże walory smakowe i dietetyczne. W małych gospodarstwach hodowla tych zwierząt na własne potrzeby stanowi ważne uzupełnienie dochodów. Natomiast w hodowli drobiu nie zaszły przez ostatnie dziesięciolecia żadne większe zmiany.
Wśród większości Polaków, zwłaszcza zamieszkałych w miastach, panuje przekonanie, że rolnicy uprawiający warzywa i owoce nalezą do najzamożniejszych ludzi nie tylko wśród parających się rolnictwem, ale i wśród ogółu. To mit jeszcze z czasów PRL, kiedy niektórzy tzw. badylarze istotnie osiągali nieprzeciętne dochody i byli ludźmi majętnymi. Tak już od dawna nie jest. Na pracy ogrodników i sadowników bogacą się inni.
Na hurtowej giełdzie owoców i warzyw w podwarszawskich Broniszach zwyczajowy pęczek, tacka czy siatka włoszczyzny od lat kosztuje niezmiennie 2 złote. Taki sam pęczek w sklepie spożywczym kilka kilometrów dalej, we Włochach kosztuje już 4, 40 zł a bliżej centrum stolicy nawet 5, 5 zł. Sprzedający zyskuje ponad 100 procent wartości towaru. Jeszcze lepiej zarabia na jabłkach. 15stokilogramowa skrzynka jabłek dobrego gatunku w środku zimy kosztuje na wspomnianej giełdzie 15 złotych, przy większej ilości nawet jeszcze taniej. Wychodzi złotówka albo i mniej za kilogram. W stołecznych sklepach takie jabłka są sprzedawane po cenach detalicznych 3, 7 5 zł. To 400 procent zysku! Tak nie zarabiają nawet pokątni sprzedawcy przemycanego alkoholu, paliwa czy papierosów, ryzykujący wysokie grzywny i przepadek towaru. Tak zarabiają przestępcy handlujący narkotykami! Ale, po co narażać się na więzienie, skoro można zyskownie sprzedawać legalne owoce i warzywa? Dawniej nazywano taki proceder spekulacją i zwalczano przy użyciu środków prawnych.
Wysokie ceny detaliczne ograniczają popyt. To widać niemal każdej jesieni, przy drogach w okolicach Grójca, Łowicza, Nowego Sącza czy Tarnowa. Sady usłane opadłymi, gnijącymi owocami, których nie opłaca się zbierać. Po co sadownik miałby najmować pracowników na zbiór, skoro nie ma chętnych kupujących zebrane plony? A chętnych na jabłka sprzedawane w cenie bananów i cytrusów długo jeszcze nie będzie. Trochę inaczej bywa w latach nieurodzajnych, ale w Polsce zdarzają się one rzadko, raz na 6-10 lat. To za mało, aby sadownictwo się naprawdę opłacało. W ogrodnictwie sytuacja wygląda tak samo.
Uprawa warzyw w porównaniu z innymi zajmuje stosunkowo niewielką powierzchnię natomiast jej znaczenie w produkcji żywności jest ogromne, gdyż warzywa zawierają najwięcej składników niezbędnych człowiekowi. To witaminy, minerały, kwasy, pektyny itd. Ważne są także wartości smakowe a niektóre warzywa są uprawiane wyłącznie dla nich.. W Polsce tego rodzaju produkcja uległa na przestrzeni pół wieku niemal potrojeniu, z 1970 tys. ton w roku 1950 do 5520 tys. ton w roku 2000 i nadal wzrasta. Uprawy warzyw zajmują w Polsce 222 tys. ha.(2005 r.), co oznacza 2 proc powierzchni zagospodarowanej rolniczo. Z tego na gospodarstwa indywidualne przypada 95.6 %.
Największa popularnością cieszy się kapusta głowiasta zajmująca ok. 20 proc powierzchni upraw warzywnych, coraz więcej rośnie kalafiorów, brokułu włoskiego i kapusty pekińskiej. Powszechnie uprawiane są warzywa cebulowe oraz korzenne marchew, burak ćwikłowy i seler. Są one pracochłonne, podobnie jak pomidory i warzywa dyniowate, czyli ogórki i dynie. Pomimo wysokich wymagań klimatycznych ciepłolubne rośliny strączkowe groch, fasola i bób są produkowane przez krajowe rolnictwo w ilościach zaspakajających zapotrzebowanie rynku.
Towarowa produkcja warzyw koncentruje się na ogół wokół dużych ośrodków miejskich. Niezwykle dynamicznie rozwija się szczególna gałąź rolnictwa, jaka jest uprawa warzyw pod osłonami. W skali towarowej jej początki są dość niedawne, sięgają lat 70tych. Początkowo były to szklarnie, zastąpione później tunelami foliowymi. Uprawiane w ten sposób są głównie pomidory, w mniejszych ilościach ogórki, papryka i różne nowości. W 1980 produkcja pod osłonami wyniosła ogółem 175 tys. ton, obecnie przekracza 670 tys. ton.
Sadownictwo w ciągu minionego półwiecza rozwinęło się w Polsce w nowoczesną gałąź nastawioną na produkcję towarową. Przy wsparciu naukowców Instytutu Sadownictwa i Kwiaciarstwa w Skierniewicach jest to najbardziej wyspecjalizowany i intensywny dział produkcji rolniczej. Produkcja jabłek wzrosła ze 113 tys. ton w roku 1950 do 2075 tys. ton w 2005 roku a w produkcji koncentratu jabłkowego zajmujemy drugie miejsce w świecie, po USA. Zagospodarowanie tego wzrostu stało się już problemem. W wyniku nadprodukcji ceny skupu jabłek spadają w urodzajnych sezonach nawet do 15 groszy kilogram, co czyni ich produkcję absolutnie nieopłacalną (interpelacja poselska Dariusza Szeligi 21 paźdż 2009). Takie kłopoty przeżywa od kilku lat całe światowe sadownictwo a uderzają one w producentów szczególnie tam, gdzie jest ono dobrze rozwinięte.
W krajach zachodnich koszty produkcji kilograma jabłek wynoszą obecnie ok. 0, 25 euro przy cenach skupu wynoszących tyle samo, dlatego zdesperowani sadownicy likwidują plantacje gdyż owoce ze wschodu w tym i Polski są tańsze. W indywidualnych gospodarstwach z własną siłą roboczą koszt produkcji kilograma może spaść nawet do 0, 05 euro, ale są kłopoty ze zbytem nawet tak tanich jabłek. Niestety owoce z Chin są bezkonkurencyjne.
Paradoksem w tej sytuacji jest wysoka cena owoców, nie tylko jabłek oraz warzyw na rynku krajowym. Kilkusetprocentową różnicę zagarnia handel, co z punktu widzenia producenta jest niesprawiedliwe a przez klienta detalicznego postrzegane wręcz, jako złodziejstwo.
Lasy pokrywały aż 80 procent powierzchni najdawniejszej Polski a już wtedy je karczowano na żyźniejszych glebach dla uzyskania ziemi pod uprawy. Nie gaszono ich, gdy płonęły., drewna używano też najpowszechniej, jako budulca i surowca do najróżniejszej produkcji rzemieślniczej i przemysłowej, stąd lesistość Polski po odzyskaniu niepodległości wynosiła zaledwie 20, 4 proc. Po II wojnie zły stan lasów, liczne pogorzeliska i zręby skłonił władze do działań na rzecz odbudowy gospodarki leśnej. Zmiana granic podniosła poziom lesistości do 20,7 proc natomiast dzięki nakładom środków i pracy w latach 1946 -2000 przybyło prawie 2600 tys. ha powierzchni co podniosło lesistość do poziomu 28,4 proc. Poprawiano też, co ważne, strukturę gatunkową drzewostanów. Nadal co prawda dominują gatunki iglaste na terenach nizinnych sosna a na wyżynnych świerk, ale obszary drzewostanów liściastych zwiększyły się o 9 proc. Ogółem mamy w Polsce obecnie 9000 tys. ha lasów, z czego 1590 tys. ha jest własnością prywatną osób fizycznych, wspólnot gruntowych i spółdzielni. Do Skarbu Państwa należy 7328 tys. ha z czego 44 tys. ha jest Własnością Rolną Skarbu Państwa. W zarządzie Lasów Państwowych znajduje się 7042 tys. ha, 183 tys. ha zajmują Parki Narodowe a 82 tys ha stanowią własność gmin.
Spośród drzew liściastych tylko dąb, buk i olcha występują jako drzewostany lite, pozostałe spotyka się jako domieszki. Całkowite zasoby drewna na pniu wynoszą obecnie 1586 mln m. sześc. Z tego na drzewa iglaste wypada 78,9 proc. a dominuje wśród nich sosna, 88,7 proc. W przeliczeniu na hektar powierzchni w lasach państwowych zasoby wynoszą 226 m. sześc. I jest to o 90 m sześc. więcej niż w lasach prywatnych.
Pozyskiwanie drewna systematycznie rosło w latach 90tych, co stało się możliwe w wyniku intensywnego zalesiania w latach powojennych. To właśnie dlatego szybko i systematycznie przybywa teraz drzewostanów w wieku rębnym. Kontrolowane pozyskiwanie drewna nie powinno stanowić zagrożenia dla struktury wiekowej i gatunkowej lasów, pod warunkiem utrzymywania właściwego poziomu nie tyle już nowych zalesień, co odnowień drzewostanu. Po II wojnie w wyniku przemian 85 procent lasów, w tym wszystkie większe kompleksy leśne znalazły się w rękach państwa, co pozwoliło na prowadzenie racjonalnej gospodarki oraz opracowania i w znacznym stopniu wdrożenia programu zalesiania nieużytków i gruntów o niskiej wartości użytkowej. Zalesiono ponad 1400 tys. ha, takich terenów natomiast ostatnie dwudziestolecie przyniosło stabilizację wielkości powierzchni leśnej, teraz dba się przede wszystkim o jej właściwe odnawianie. Oczywiście w wypadku splotu niekorzystnych zdarzeń wraca się do zalesiania. Tak było w roku, 1992 gdy pożary zniszczyły 43 755 ha lasów, więcej niż przez poprzednie 10 lat. Ogromne pogorzeliska na Śląsku i Pomorzu wymagały natychmiastowej interwencji, co też nastąpiło.
Lasy dostarczały niegdyś obok drewna wielu innych poszukiwanych produktów, lecz ostatnio zainteresowanie nimi maleje. Tylko grzyby i owoce leśne cieszą się niezmiennym powodzeniem, zaprzestano całkowicie pozyskiwania w lasach państwowych żywic a wyrąb choinek w porównaniu z okresami sprzed 1990 pozostał już w zasadzie tylko symboliczny.
Znaczenie przyrodnicze a także kulturalne i oczywiście materialne lasów w życiu kraju wymagają by gospodarowanie nimi było zgodne z interesami całego społeczeństwa, dlatego konieczne jest utrzymywanie systemu ogólnokrajowej kontroli i pewnego ograniczenia tu prawa własności. Warto wiedzieć, że rozróżniamy lasy gospodarcze i ochronne. Te pierwsze są produkcyjne i użytkowe, dostarczające drewna na potrzeby gospodarki. Drugie pełnią funkcje ochronne z uwagi na swoje położenie i oddziaływanie na klimat, gleby, obieg wody i warunki zdrowotne. Jest ich 3373 tys. ha, głównie na południu kraju a ich ogromna wartość z punktu widzenia społecznego i przyrodniczego jest nie do oszacowania. Parki narodowe zajmujące 317 233 ha powierzchni leśnej są terenami chronionymi w sposób szczególny prawem, podobnie jak 1395 rezerwatów o łącznej powierzchni ponad 164 tys. ha.
Polskie lasy są jeszcze liczącą się w Europie ostoją zwierzyny łownej, w znacznym stopniu dlatego że przez kilkadziesiąt powojennych lat myślistwo funkcjonowało głównie dla oddziaływania na liczebność i strukturę jej pogłowia. Odstrzał legalny zależy od populacji gatunku i wciąż spada, zwłaszcza w odniesieniu do najpopularniejszych zwierząt i ptactwa czyli zajęcy, bażantów i kuropatw. Niska popularność i mały zasięg społeczny łowiectwa wynika też z trudności w uzyskaniu pozwolenia na broń. Mimo podejmowanych na dużą skalę przeciwdziałań rozwija się natomiast kłusownictwo a to za sprawą ubożenia społeczeństwa i rosnącego bezrobocia.
Charakteryzując poziom rolnictwa posługujemy się dwoma parametrami. To stopień towarowości oraz poziom towarowości. Stopień towarowości informuje, jaka część produkcji globalnej jest zbywana poza gospodarstwem a poziom towarowości mówi o wartości produkcji w stosunku do powierzchni rolnej. Na początku lat 90tych odnotowano w Polsce spadek stopnia towarowości, jako reakcja dostosowawcza na zmiany ustrojowe, a następnie mieliśmy do czynienia z tendencji wzrostowej. Polskie rolnictwo w porównaniu ze średni krajów UE ma niski stopień towarowości, ok. 67 procent, gdy w tamtych krajach przekracza 70 procent.
Ponad połowa polskich gospodarstw w ogóle nie prowadzi produkcji towarowej lub ma z rynkiem kontakt sporadyczny. To małe gospodarstwa w województwach południowych oraz w strefach podmiejskich dużych miast. Poziom towarowości jest natomiast bardzo zróżnicowany w zależności od kierunku i skali produkcji i wynosi od 800 do 2500 zł rocznie. Najwyższy poziom towarowości osiągają rolnicy z Wielkopolski, prowadzący na dużą skalę chów trzody chlewnej. Osiągają takie same rezultaty jak w przodujących pod tym względem państwach UE a więc w Holandii i Danii. Południowozachodnia Wielkopolska jest najbardziej towarowym regionem Polski. Podobny poziom osiąga jeszcze część rolników Pomorza, Kujaw i północnozachodniego Mazowsza.
Niepokojąco niski jest natomiast poziom towarowości rolnictwa na terenach gdzie dominują gospodarstwa duże, na Pojezierzu Pomorskim i Pojezierzu Mazurskim. W latach 90tych powszechne stało się tam zawieszanie produkcji rolnej i podejmowanie innej działalności zarobkowej albo też upraszczanie produkcji. To ostatnie oznaczało rozszerzanie powierzchni zasiewów i rezygnację z produkcji zwierzęcej. Niski poziom towarowości odnotowują też gospodarstwa Pojezierza Suwalskiego, pasa wzdłuż całej granicy wschodniej oraz znacznej części Polski południowej i centralnej. Jest to zjawisko negatywne ze względów agrotechnicznych, ekonomicznych i społecznych a także politycznych.
Z tego krótkiego, dość powierzchownego opisu i tak wynika niezbicie, że w naszym rolnictwie drzemie ogromny niewykorzystany potencjał a procesy zachodzące w gospodarce są ściśle ze sobą powiązane i każda destabilizacja, nawet najmniejszego jej ogniwa, oddziałuje w perspektywie na cały organizm gospodarczy.
Rolnictwo jest integralną i istotną częścią polskiej gospodarki. Recesja transformacyjna i inne negatywne zjawiska dotykające tę dziedzinę gospodarki, za sprawą dotychczasowej polityki rządów, doprowadziły do znacznego pogorszenia się dochodowości gospodarstw rolnych. W krańcowych przypadkach obecny jej poziom uniemożliwia nie tylko dalszy rozwój, ale również proste odtworzenie zdolności produkcyjnych.
W myśl ideologii neoliberalnych poddanie tej dziedziny gospodarki silnej presji ekonomicznej ma doprowadzić do upadku słabszych gospodarstw i przetrwania najsilniejszych. To umożliwić ma tworzenie wielkoobszarowych latyfundiów, zatrudniających robotników rolnych o statusie pariasów, czyli powrót do opisywanej na we stępie struktury agrarnej i społecznej z okresu międzywojennego. Rozwój gospodarstw rodzinnych nie mieści się w tych planach.
Presja ekonomiczna, jakiej poddano polską wieś, doprowadziła do sytuacji, w której rolnicy niezmiennie od lat są grupą społeczną o najniższych dochodach, podobnie jak rodziny utrzymujące się z pomocy socjalnej. Podobnie nieprzerwanie od lat zanotowano zwiększenie się zagrożenia skrajnym ubóstwem w niemal wszystkich grupach gospodarstw domowych, jednakże najbardziej niekorzystne zmiany dotknęły osoby zamieszkałe w gospodarstwach domowych rolników. Jak wyliczył GUS, zagrożenie ubóstwem skrajnym wzrosło o niemal o połowę, czyli o 4, 2 proc., aby po kilkuletnim okresie stabilizacji w 2011 roku osiągnąć najwyższy od wielu lat poziom. Oznacza to, że poniżej tzw. ustawowej granicy ubóstwa znajdowało się, w 2011 r. niemal 13, 5 proc. osób w gospodarstwach domowych rolników, a nieco ponad 13 proc. żyło poniżej minimum egzystencji.
Przez ponad dwadzieścia lat transformacji systemowej nie uporano się z problemami rynku rolnego. Okoliczności temu towarzyszące mają czasami nawet charakter kryminalny. Zdumiewa wręcz niebywała inercja kolejnych rządów powodująca brak rozwiązań systemowych i prawnych w tym zakresie. Agencja Rynku Rolnego, instytucja powołana w celu stabilizacji ekonomicznej sektora rolnego, stała się narzędziem w rękach liberałów z chłopskim rodowodem, do wywierania nacisku ekonomicznego na sektor rolnictwa. Ustalając ceny interwencyjne skupu przeważnie na granicy opłacalności lub wręcz poniżej kosztów produkcji, ARR powoduje szkodliwe rozregulowanie relacji cenowo-dochodowych na rynku rolnym.
W ramach porozumień dwustronnych i wielostronnych Światowej Organizacji Handlu (GATT/WTO) oraz w ramach dostosowań do Wspólnej Polityki Rolnej Unii Europejskiej, kompetencje w zakresie wydawania pozwoleń na przywóz towarów rolno-spożywczych przekazano Prezesowi Agencji Rynku Rolnego. Zachodzi pilna potrzeba przeciwdziałania negatywnym tendencjom pogarszającym dochodowość gospodarstw rolnych. Niezbędne jest przyznanie Agencji Rynku Rolnego rzeczywistej roli regulatora rynku rolnego.
Wbrew oficjalnej, neoliberalnej, szumnej propagandzie, uprawianej przez środki masowego przekazu, poziom państwowego (budżetowego) wsparcia produkcji finalnej polskiego rolnictwa (łącznie z KRUS), w porównaniu do Unii Europejskiej kształtuje się na symbolicznym poziomie. Nie odnosi skutku antagonizowanie poszczególnych grup zawodowych i społecznych. Społeczeństwo polskie rozumie sytuację, w której osiągnięcie dobrobytu nie nastąpi kosztem nędzy wytypowanej przez liberałów grupy zawodowej czy społecznej. Procesy zachodzące w rolnictwie mają specyficzny charakter. Pogarszanie się opłacalności produkcji w tym sektorze oddziałuje negatywnie na całą gospodarkę, gdyż jest on integralną i istotną częścią gospodarki narodowej. Pogarszanie się dochodowości tego produkcji rolnej skutkuje zamieraniem całych dziedzin gospodarki, pracujących na rzecz i wokół rolnictwa.
Permanentnie rosnące i tak już wysokie bezrobocie w małych miejscowościach, na terenach o profilu typowo rolniczym, jest właśnie skutkiem tego zjawiska. Upadek handlu, rzemiosła i drobnego przemysłu na tych terenach nie jest przypadkowy. Jego przyczyna tkwi głęboko w ścisłych zależnościach od dochodowości sektora rolniczego. Dalsze utrzymywanie obecnego stanu rzeczy, prowadzenie neoliberalnej, restrykcyjnej polityki wobec rolnictwa, może wywoływać niezwykle groźne i dalekosiężne skutki społeczne. Polskie rolnictwo wykorzystuje swój potencjał produkcyjny zaledwie w 50ciu procentach. Jednocześnie obserwujemy stały wzrost obywateli żyjących na skraju ubóstwa. Zjawisko głodu dotyka coraz większe rzesze naszego społeczeństwa. Szczególnie dotkliwe dla dzieci jest zjawisko niedojadania, czyli spożywania posiłków raz dziennie lub w skrajnych przypadkach jednego posiłku na dwa dni. Ten problem dotyka już co piąte polskie dziecko. To trzeba zmienić, poprzez taka redystrybucję żywości, aby trafiała tam, gdzie występują największe obszary biedy. Występujące już zjawiska dziedziczenia nędzy, obniżeniu poziomu cywilizacyjnego, ograniczenia dostępu do skomercjalizowanej edukacji, nauki i ochrony zdrowia zagrażają rozwojowi nie tylko sektora rolniczego, ale również całego naszego kraju.- mówiły Halina Anna Bożyszkiewicz i Renata Lidia Beger
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Halina Bożyszkiewicz
Prawo i Sprawiedliwość
Dołączył: 05 Gru 2013
Posty: 4247
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/3
|
Wysłany: Sob 12:51, 04 Sty 2014 Temat postu: |
|
|
Agrarna Prawica w Olsztynie. Marnowanie pieniędzy przez rząd
- Jakiś czas temu mówiliśmy o utworzeniu bezsensownych ministerstw. Powstały one z powodów wiadomych, czyli dla kasy! Obecny układ chce jak najwięcej dla siebie zarobić. Ministerstwo ds. Europejskich i Ministerstwo ds. równego traktowania nie mają żadnej racji bytu. Ponadto będą kosztować 2 miliony złotych. Są to pieniądze stracone i wyrzucone w błoto!
Rząd chce oszczędzać. Dobrze, niech oszczędzają. Zgłosili projekt o likwidacji dotacji dla partii politycznych, co jest pomysłem dobry. Ale gdy AP chce zmniejszyć uposażenie dla polityków to jest wielkie oburzenie i skandal. Gdzie tu logika? Chcą cięć, ale nie chcą naszych projektów i taka jest prawda. Jesteśmy niedoceniani i wyszydzani za nasze słuszne działania i idee. Mam jednak nadzieję, że wyborcy nas docenią.- mówiła Krystyna Pawłowicz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Halina Bożyszkiewicz
Prawo i Sprawiedliwość
Dołączył: 05 Gru 2013
Posty: 4247
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/3
|
Wysłany: Nie 23:15, 05 Sty 2014 Temat postu: |
|
|
Bieda hańbą dla rządzących! Spotkanie w Kielcach, Częstochowie i Bielsko- Białej
- Bieda, która dotyka według różnych danych od kilkunastu do nawet 40% polskiego społeczeństwa to chyba najbardziej hańbiące "osiągnięcie" rządzących. W Polsce zjawisko to pojawiło się na taką skalę po pseudo-reformach Balcerowicza i niestety na dobre zagościło w naszym kraju. A co obecnie rządząca koalicja liberałów robi dla przeciwdziałania biedzie?
Nic nie robią! Co my, obywatele z tego mamy? Oczywiście, ze nic nie mamy!
Jeżeli nie chcemy więc być dalej oszukiwani i okradani z naszych ciężko zarobionych pieniędzy przez sitwę rządzącą krajem, to mamy właśnie świetną okazję, by dokonać realnych zmian i podziękować tym, którzy nie dość, że nie zrobili dla ludzi nic dobrego, to jeszcze wiele zepsuli i jeśli nie odsuniemy ich od władzy, to mogą zepsuć znacznie więcej!- mówiła Renata Lidia Beger
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Halina Bożyszkiewicz
Prawo i Sprawiedliwość
Dołączył: 05 Gru 2013
Posty: 4247
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/3
|
Wysłany: Śro 22:25, 08 Sty 2014 Temat postu: |
|
|
Kongres zjednoczeniowy Agrarnej Prawicy i Stronnictwa Ludowego Ojcowizna RP w Warszawie
- Połączyły nas wspólne wartości. Dla obu naszych partii jest ważne dobro ludu, a szczególnie rolników. Łączymy się w jedność, bo tylko zjednoczeni możemy coś zdziałać. Partie prawdziwie agrarne zachęcam do wstąpienia w szeregi Agrarnej Prawicy.- mówił Kazimierz Chorzępa
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Halina Bożyszkiewicz
Prawo i Sprawiedliwość
Dołączył: 05 Gru 2013
Posty: 4247
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/3
|
Wysłany: Czw 21:41, 09 Sty 2014 Temat postu: |
|
|
Konkurs wiedzy biblijnej
Panie posłowie: Anna Elżbieta Sobecka, Krystyna Pawłowicz oraz Halina Anna Bożyszkiewicz wzięły udział w archidiecezjalnym finale Ogólnopolskiego Konkursu Wiedzy Biblijnej, który odbył się 16 kwietnia w Wyższym Seminarium Duchownym w Częstochowie.
Tegoroczna edycja Konkursu odbywa się pod hasłem "Od wiary Abrahama do wiary Kościoła", które inspirowane jest przeżywanym przez kościół katolicki - Rokiem Wiary. W XVII edycji młodzież zgłębia Księgę Rodzaju (rozdz. 12 - 50) oraz List Świętego Pawła do Rzymian wraz z wstępami, przypisami i komentarzami oraz słowniczkiem.
Panie Poseł od lat wspierają Ogólnopolski Konkurs Wiedzy Biblijnej, który wzbudza w młodych ludziach pragnienie budowania świata w oparciu o wierność wartościom chrześcijańskim. Jak co roku, Panie poseł ufundowały nagrody dla laureatów diecezjalnego etapu Konkursu.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Halina Bożyszkiewicz
Prawo i Sprawiedliwość
Dołączył: 05 Gru 2013
Posty: 4247
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/3
|
Wysłany: Czw 21:53, 09 Sty 2014 Temat postu: |
|
|
AP w Krakowie, Olsztynie, Łodzi, Warszawie, Szczecinie, Bydgoszczy, Toruniu, Katowicach. Pamiętamy o ofiarach mordu katyńskiego!
Jeszze kilka lat temu dyrektor Centrum Rosyjsko-Polskiego Dialogu i Porozumienia Jurij Bondarienko zarzucił Polsce brak "elementarnej przyzwoitości" w stosunkach z Rosją . Ten „brak elementarnej” przyzwoitości to dopominanie się przez Polaków prawdy o Katyniu i uznania tych tragicznych wydarzeń jako zbrodnia wojenna.
Fakt, dla bolszewików odpowiedzialnych za wymordowanie kilku milionów swoich obywateli liczba 20 tysięcy zgładzonych to zaledwie epizod. Ale tragizm zbrodni powinno się oceniać nie z punktu widzenia morderców, którzy naturalnie będą chcieli się wybielać ale z punktu widzenia ofiar. A dla nas Polaków, narodu cywilizowanego, wymordowanie elity kraju to już zbrodnia wojenna. Zresztą niech przemówią same fakty. W 1940 roku „elementarnie przyzwoita” trójka morderców przyjechała z Moskwy do Katynia specjalną salonką. Na czele grupy stał Błochin – „elementarnie przyzwoity” bolszewik, który osobiście rozstrzelał 15 tysięcy osób. Jego współpracownikami byli równie „przyzwoici” Nikołaj Siniegubow oraz Michaił Kriwienko. Z Moskwy przywieźli ze sobą skrzynie pełną pistoletów Walther oraz kilka skrzynek wódki. Ponieważ „elementarnie przyzwoita” praca, którą musieli wykonać wymagała wypicia dużej ilości alkoholu. Tą pracą było zabicie 6,3 tysięcy ludzi. Szef NKWD w Kalininie Dymitrji Tokariew tak zeznawał w 1991 roku: „Na mnie zrobiło niesamowite wrażenie gdy po raz pierwszy weszli do mnie do gabinetu Błochin, Siniegubow i Kriwienko. No chodźmy, zaczniemy, idziemy – rzucił Błochin. Tak więc poszliśmy. I wówczas zobaczyłem całą tę grozę. Błochin włożył swoje służbowe ubranie czyli brązową skórzaną czapkę, długi skórzany brązowy fartuch, skórzane rękawice z mankietami powyżej łokci. Na mnie wywarło to olbrzymie wrażenie. Zobaczyłem kata”.
Polacy byli zabijani metodycznie, spokojnie, pojedyńczo. Wywołany więzień wchodził do sali leninowskiej gdzie stało popiersie wodza rewolucji. Następnie pytano go o imiona rodziców, adres zamieszkania, datę urodzenia. Potem przeprowadzano do pomieszczenia obok gdzie od razu strzelano w potylicę. Egzekucje przeprowadzano zwykle w nocy. Trwało to jeden miesiąc. Każdorazowo zabijano ok. 250 osób. Całościowo to ponad 6 tysięcy ludzi. Egzekucji oprócz wspomnianej trójki dokonało 30 osób. Ciała zwożono do masowych dołów, gdzie posypywano je specjalnym proszkiem przyśpieszającym rozkład zwłok oraz zakopywano. „Elementarna przyzwoitość Rosjan” sprawiła, że fałszując dowody oraz zakłamując rzeczywistość udało się im zrzucić odpowiedzialność za zbrodnie katyńską na Niemców. Na początku lat 90 „przyzwoici” Rosjanie zaczęli relatywizować zbrodnie katyńską powiązując ją z wysoką śmiertelnością wśród jeńców sowieckich w niewoli polskiej. Nie wdając się w szczegóły jest to oczywiste kłamstwo i przejaw fałszowania historii.
Zbrodnia katyńska zasługuje na miano nazywania jej ludobójstwem. Była to fizyczna likwidacja znacznej części polskiej elity. Tym bardziej że dokumenty precyzowały, kogo należy się pozbyć. Są tam wyszczególnieni polscy oficerowie, urzędnicy, ziemianie, policjanci, żandarmi, osadnicy. Cała ta operacja nabiera charakteru czystki etnicznej. Było oczywiste że Stalin podpisując rozkazy rozpoczęcia akcji miał tego świadomość. Zrobił to z wyrafinowaniem i pełną premedytacją. Obowiązujące teraz a tym bardziej w tamtym czasie prawo kwalifikuje mord katyński jako bardzo ciężką zbrodnię. Pamiętajmy o tym i w każdym momencie jeżeli to tylko możliwe mówmy o tym głośno. Wówczas nikt nie będzie nas uczył przyzwoitości, a ofiary zbrodni katyńskiej doczekają się w końcu pełnego szacunku.- mówiła Halina Anna Bożyszkiewicz na spotkaniach
Ostatnio zmieniony przez Halina Bożyszkiewicz dnia Czw 21:55, 09 Sty 2014, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Halina Bożyszkiewicz
Prawo i Sprawiedliwość
Dołączył: 05 Gru 2013
Posty: 4247
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/3
|
Wysłany: Sob 12:28, 11 Sty 2014 Temat postu: |
|
|
AP w Warszawie. Skandaliczne podejście do Tragedii Smoleńskiej
Miałam rację mówiąc, że żaden rząd począwszy od ekipy Tuska nie zrobił nic, aby rzetelnie wyjaśnić przyczyny Tragedii Smoleńskiej. Jednak dla pewności zapytaliśmy panią minister Wieczorek jakie jest stanowisko MSZ w tej sprawie. I oto odpowiedź: "Sprawa została wyjaśniona. Co tu dużo mówić: lot do Smoleńska był źle przygotowany, do tragedii doprowadziła zła organizacja ówczesnej administracji. Nie podłożono żadnego ładunku wybuchowego, na pewno nie był to zamach. Nie było także usterek samolotu. ". Są to słowa antypolaków skierowane przeciw Polakom. Są to słowa skandaliczne. Ten rząd marionetka w rękach Putina. W całym swym zakłamaniu przyjęli raport rosyjski. Nie możemy im tego wybaczyć, nigdy! Rząd działa przeciw narodowi i przeciw Polsce. Są to działania kwalifikujące do postawienia och przed Trybunałem Stanu.- mówiła Krystyna Pawłowicz
Ostatnio zmieniony przez Halina Bożyszkiewicz dnia Sob 12:29, 11 Sty 2014, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Halina Bożyszkiewicz
Prawo i Sprawiedliwość
Dołączył: 05 Gru 2013
Posty: 4247
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/3
|
Wysłany: Sob 13:57, 11 Sty 2014 Temat postu: |
|
|
AP w Gdańsku. Antykomunizm
- Co mi się w komunizmie nie podoba? Otóż mówię: komunizm to ideologia nienawiści i pogardy dla człowieka. Ten cały totalitaryzm nie wziął się znikąd! Totalitaryzm jest naturalną konsekwencją rewolucji i komunizmu. Wszechwładne państwo, które zdobywa w trakcie rewolucji mandat do mordowania tak zwanych „wrogów ludu” nie przestanie mordować. Zawsze znajdzie się jakiś nowy wróg, wystarczy wymyśleć jakąś bajeczkę i ubrać ją w odpowiednią proletariacką retoryczną szatę. Ktoś powie, ze komunizm nie musi wiązać się z rewolucją. Pomijając fakt, że Lenin mówił o ogólnoświatowej rewolucji. Ideolodzy komunizmu szczuli ludzi, biednych na bogatych, źle urodzonych na tych o błękitnej krwi. - mówiła Halina Anna Bożyszkiewicz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Halina Bożyszkiewicz
Prawo i Sprawiedliwość
Dołączył: 05 Gru 2013
Posty: 4247
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/3
|
Wysłany: Nie 16:37, 12 Sty 2014 Temat postu: |
|
|
AP w Gdańsku, Warszawie, Łodzi, Katowicach, Krakowie, Bydgoszczy, Toruniu
- Tradycja katolicka jest żywa w polskich sercach, spaja je tworząc wspólnotę narodową. Wiara w Boga jedynego w Trójcy Świętej, Najświętsza Maryję Panną i Jezusa Chrystusa oświeca historyczny szlak Polski. Członkowie Agrarnej Prawicy wierzą, że Polska odrodzona w wierze w Chrystusa może podnieść się z kolan kryzysów ekonomicznych i moralnych, polską wiarę i tradycję przekładamy, więc ponad wszelkie interesy partyjne.
Jesteśmy tradycjonalistami, więc odrzucamy naiwną wiarę w liberalizm. Nasz tradycjonalizm każe nam pojmować społeczeństwo, jako rodzinę i zarazem piramidę złożoną z rodzin, ludzi wzajemnie od siebie zależnych w różnym stopniu. Nasza doktryna ekonomiczna sprowadza się, więc do dbania o rodzinę, jako podstawową komórkę społeczną i budulec wszelkiej społeczności. Zdrowe stosunki społeczne są źródłem sukcesu ekonomicznego.
Gospodarstwo wiejskie jest idealną i naturalną formą społecznej instytucji ekonomicznej. Właśnie plon zebrany z własnej pracy, potu i poświęceń jest najuczciwszym zyskiem. Dbanie o wieś jest obowiązkiem praworządnej władzy. Rozwój wsi jest równoznaczny z rozwojem więzi społecznych i zaniku przestępczości, to właśnie na wsi kontrola społeczna jest najskuteczniejsza.
Naród Polski jest dziś gnieciony przez liberalne instytucje urzędnicze, z którymi zamierzamy walczyć. Biurokracja, ta wielka hydra wyrywająca ostatni grosz z gardeł polskich podatników, zrodziła się w próżni po dygnitarzach partyjnych, którzy przyszli na miejsce niegdysiejszej arystokracji. Każde nowe oblicze tego potwora-pasożyta wydaje się coraz groźniejsze, przyrzekamy, więc zwalczyć ten problem wszelkimi dostępnymi metodami.
Należy wreszcie otwarcie powiedzieć, choć może to być pewnym kręgom nie w smak: Polska musi opuścić Unię Europejską. Unia to instytucja antyeuropejska, bo w swym założeniu antychrześcijańska, każdy dzień obecności Polski w jej strukturach pogarsza naszą sytuację ekonomiczną. Dostrzegalne jest to dla każdego laika: kolejne klocki w europie upadają, ten „pomnik pychy lewicowych intelektualistów” spada z piedestału z wielkim hukiem, przygniatając zdrowe gospodarki do ziemi.
Życie ludzkie zaczyna się wraz poczęciem, dlatego uważamy za zbrodnicze wszelkie próby zabijania i genetycznej manipulacji zarodkami. Konstytucja RP powinna bronić ludzkie życie od poczęcia, do naturalnej śmierci, bez żadnych wyjątków.
Religia katolicka jest fundamentem, na którym zostało zbudowane państwo polskie. Nie ma państwa polskiego bez krzyża. Niezaprzeczalnym jest fakt, że Polska jest krajem katolickim, Konstytucja powinna o tym jasno mówić. Nie spoczniemy dopóki w polskiej konstytucji nie znajdzie się zapis, że w Rzeczpospolitej katolicyzm jest religią państwową.
Kierując się wiarą i wartościami chrześcijańskimi zamierzamy wyciągnąć Polskę z moralnego i ekonomicznego bagna, w które wciągnęli nas liberalni i lewicowi politycy ostatnich dekad.- mówiła Krystyna Pawłowicz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Halina Bożyszkiewicz
Prawo i Sprawiedliwość
Dołączył: 05 Gru 2013
Posty: 4247
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/3
|
Wysłany: Nie 16:44, 12 Sty 2014 Temat postu: |
|
|
AP w Kielcach. Polska wieś
Dzisiaj w Muzeum Wsi Kielckiej odbyło się spotkanie, na którym omówiono jak zmieniła się polska wieś przez ostatnie lata i jakie perspektywy ją czekają. Niestety wnioski nie są optymistyczne. Sytuacja na wsi i w rolnictwie się pogarsza. Władza zawiodła wyborców, nie zrobiła dla nich nic! Agrarna Prawica stara się pomagać wsi. Na spotkanie przybyło dużo osób zainteresowanych tematem, po jego zakończeniu delegacja Agrarnej Prawicy zwiedziła Muzeum.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Halina Bożyszkiewicz
Prawo i Sprawiedliwość
Dołączył: 05 Gru 2013
Posty: 4247
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/3
|
Wysłany: Pon 20:51, 13 Sty 2014 Temat postu: |
|
|
AP na mazurach. Odwiedziliśmy łącznie około 50 wsi i miasteczek
Lejdis First! czyli kobiety w rolnictwie
- Na przestrzeni lat wiele zmieniło się w podejściu do rolnictwa. Działania ludzi coraz częściej wspomagają nowoczesne maszyny, które za kliknięciem jednego guzika wykonują pracę podnosząc jej efektywność. Jednak największa rewolta w wielu regionach świata, to wciąż rosnące zaangażowanie kobiet w na wskroś męskie, bo wymagające wiele tężyzny fizycznej zajęcie – pracę w gospodarstwie. Jednak życie uczy, że cały ogrom menedżerskich decyzji i odpowiedzialności związanych z pracą na roli czy zarządzaniem gospodarstwem jest właśnie w rękach kobiet!
Branża rolnicza jest zdominowana przez mężczyzn. Rolnicy czy sadownicy to w domyśle faceci. Do nich adresowane są wszelkie kampanie informacyjne dotyczące technologii upraw, to ich zaprasza się na konferencje, seminaria, warsztaty, których celem jest podniesienie kwalifikacji zawodowych. Nie można tego uznać za przypadek, jeśli weźmie się pod uwagę, że w koncernach agrochemicznych czy nawozowych królują mężczyźni. Trudno znaleźć firmę tej branży, w której funkcje kierownicze sprawują kobiety.
Teraz skupię się na sadownictwie. Najważniejszemu, gdyż wymagania jakościowe wciąż rosną wraz ze wzrostem zbiorów owoców i stopy życiowej ludności. W światowej produkcji jabłek można zauważyć takie tendencje: wzrost plonów i zbiorów, wzrost wymagań jakościowych i nieopłacalność produkcji owoców niskiej jakości. Najważniejszym zadaniem polskich plantatorów jest więc zwracanie szczególnej dbałości o jakość owoców. Zatem coraz trudniej sprzedać jabłka niskiej jakości, trafiają one do przemysłu przetwórczego – uzyskuje się istotnie niższe ceny skupu. Jest oczywiste, że wyższe są koszty produkcji jabłek wysokiej jakości. Należy stosować więcej nawozów o działaniu biostymulującym i różnych bioregulatorów do przerzedzania zawiązków, poprawy wielkości i wybarwienia jabłek. Jednak opłacalność produkcji owoców dobrej jakości jest wysoka. Ten korzystny wynik ekonomiczny podnosi świadomość coraz większej grupy producentów o konieczności podwyższania jakości owoców. Uwidacznia się to na naszym rynku i w eksporcie w postaci coraz większej podaży jabłek wysokiej jakości. Konieczność produkcji jabłek wysokiej jakości będzie jeszcze większa, kiedy pojawią się problemy ze zbytem owoców niskiej jakości.- mówiła Halina Anna Bożyszkiewicz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Halina Bożyszkiewicz
Prawo i Sprawiedliwość
Dołączył: 05 Gru 2013
Posty: 4247
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/3
|
Wysłany: Wto 22:06, 14 Sty 2014 Temat postu: |
|
|
AP o Konstytucji 3 maja w: Wrszawie, Katowicach, Gdańsku, Toruniu, Bydgoszczy Szczecinie i Opolu
[i]- Przesłanie Konstytucji 3 Maja odczytujemy dziś podobnie jak w ciągu ostatnich minionych lat: Polskę trzeba zmienić. Żeby Polska mogła trwać, trzeba ją przebudować. Oczywiście trzeba to zrobić w taki sposób, żeby uniknąć nowych zagrożeń, ale to musi być zmiana bardzo daleko idąca. I taką zmianą była Konstytucja 3 maja, jeśli ją dokładnie zanalizować, mimo że z punktu widzenia niektórych teorii funkcjonujących już wówczas w świecie mogła się wydawać niewystarczająca.
Konstytucja 3 Maja to jest takie doświadczenie, które pokazuje, że przy pełnej determinacji niemożliwe staje się możliwe. Bo przecież tak się wówczas wielu wydawało, że taki przełom jest nierealny.
To była pierwsza konstytucja w Europie. Polska pokazała wówczas, że nie musi się kierować wzorami zewnętrznymi, że może coś zrobić zupełnie sama, zupełnie od nowa. I to jest coś, do czego powinniśmy w tej chwili nawiązywać. Bo dziś sprawa polska odnosi się, po pierwsze, do szerszego pytania jak skończyć z postkomunizmem, a po drugie do pytania co zrobić z dużym europejskim państwem, które jednak leży między dwoma państwami dużo silniejszymi. W jaki sposób doprowadzić do tego, żeby to państwo było w stanie działać podmiotowo? Jak sprawić, by pozycja tego państwa umacniała się, oczywiście nie w sferze orderów Karola Wielkiego, ale realnie? To jest trudne zadanie, trzeba sobie z tego zdawać sprawę. Wówczas, w końcu XVIII wieku nie byliśmy z tego wybrnąć, skończyło się jak się skończyło. Dziś to zadanie w dalszym ciągu jest przed nami.
Te wątki - problem postkomunizmu i siła państwa - są ze sobą ściśle związane. Bo tylko Polska, która wykorzysta swój potencjał w całości i pójdzie ostro do przodu, może dać sobie radę. Tylko naprawdę znacząca i silna Polska, a państwo 40-o milionowe, pomijając problem demograficzny, który też trzeba rozwiązać, może być silne, może być podmiotowa, suwerenna i bezpieczna, w tym dzisiejszym znaczeniu tych słów. Akceptowanie bylejakości jest naszym nieszczęściem.[/i[- mówiła Anna Elżbieta Sobecka
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Halina Bożyszkiewicz
Prawo i Sprawiedliwość
Dołączył: 05 Gru 2013
Posty: 4247
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/3
|
Wysłany: Wto 22:15, 14 Sty 2014 Temat postu: |
|
|
Święto flagi w: Olsztynie, Krakowie, Zielonej Górze, Koszalinie i Łodzi
- Dzisiaj po raz kolejny obchodzone jest najmłodsze polskie święto państwowe - Dzień Flagi Rzeczypospolitej Polskiej. Zostało wprowadzone przez Sejm 20 lutego 2004 roku nowelą ustawy o godle, barwach i hymnie RP.
Upamiętnia ono zawieszenie biało-czerwonego sztandaru przez żołnierzy polskich na kolumnie Siegessäule podczas zdobywania Berlina 2 maja 1945 roku.
Dzień Flagi został ustanowiony przez Sejm na 2 maja w akcie sprzeciwu wobec zwyczajów minionej epoki. Przypada między dawnym Świętem Pracy a Świętem Konstytucji 3 Maja. W czasach PRL, w tym dniu, po 1 maja pospiesznie zdejmowano biało-czerwone flagi tak, aby nie powiewały one na masztach w zniesione przez władze komunistyczne Święto Konstytucji 3 Maja.
Polskie barwy narodowe kształtowały się przez wieki. Wywodzą się z barw herbów Królestwa Polskiego i Wielkiego Księstwa Litewskiego. Biel pochodzi od bieli orła, stanowiącego godło Polski i bieli Pogoni będącej godłem Litwy. Ponieważ oba te godła znajdują się na czerwonych tłach tarcz herbowych, to biel na fladze znalazła się u góry, gdyż w polskiej heraldyce ważniejszy jest kolor godła niż tła.
Jako jedne z nielicznych na świecie polskie barwy narodowe mają pochodzenie heraldyczne. Po raz pierwszy regulacja prawna polskiej flagi została wprowadzona uchwałą Sejmu Królestwa Polskiego z 7 lutego 1831.
„Izba senatorska i poselska po wysłuchaniu wniosków komisji sejmowych, zważywszy potrzebę nadania jednostajnej oznaki, pod którą winni łączyć się wszyscy Polacy, postanowiły i stanowią: Artykuł 1. Kokardę narodową stanowić będą kolory herbu Królestwa Polskiego i Wielkiego Księstwa Litewskiego, to jest kolor biały z czerwonym. Artykuł 2. Wszyscy Polacy (...) te kolory nosić mają w miejscu, gdzie takowe oznaki dotąd noszonymi były” – napisano w powyższej ustawie.
W Dniu Flagi RP, 2 maja każdy może wywiesić - z okna czy z balkonu - biało-czerwoną flagę. Natomiast flagi z wizerunkiem Orła Białego na czerwonej tarczy zarezerwowane są m.in. dla polskich przedstawicielstw za granicą, czy lotnisk cywilnych.
Najbardziej godnym sposobem eksponowania flagi jest maszt skośny przywieszony do budynku oraz maszt pionowy - powiedział PAP członek Komisji Heraldycznej działającej przy MSWiA Alfred Znamierowski. Flagi można wywieszać także m.in. z balkonów i okien, na skośnych drążkach na tramwajach i autobusach. Są także flagi stolikowe, flagi w postaci baneru, którego długość co najmniej trzykrotnie przekracza szerokość.
Flaga w nocy powinna zostać oświetlona (tak jest w przypadku różnych instytucji). Flaga nie może dotykać gruntu, zabronione jest również umieszczanie na niej wszelkiego rodzaju napisów, czy rysunków.
Jak powiedział Znamierowski, należy pamiętać, że flaga, którą chcemy wywiesić, musi być czysta, niepostrzępiona, a jej barwy nie mogą być wyblakłe. Jeśli ktoś ma zużytą, zniszczoną flagę, to powinien ją spalić. „Postrzępionej flagi nie można wyrzucać do kosza. Spalenie w miejscu zamkniętym jest jedynym godnym sposobem pozbycia się zużytej flagi” - powiedział.
Zgodnie z Kodeksem karnym, każdy kto publicznie znieważa, niszczy, uszkadza lub usuwa flagę, jak również godło, sztandar, chorągiew, banderę, czy inny znak państwowy, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do roku. Znieważeniem może być np. spalenie flagi w miejscu publicznym, podeptanie jej.- mówiła Anna Elżbieta Sobecka
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Halina Bożyszkiewicz
Prawo i Sprawiedliwość
Dołączył: 05 Gru 2013
Posty: 4247
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/3
|
Wysłany: Sob 10:25, 18 Sty 2014 Temat postu: |
|
|
AP w Gdyni, Olsztynie, Gorzowie Wielkopolskim, Zielonej Górze, Opolu, Rzeszowie, Wrocławiu, Lublinie i Bałymstoku
- Proszę mi wierzyć, ze Polacy nie dali się zniewolić w czasach komunizmu. Byliśmy trzeźwym narodem, poza jednostkami, które służyły nawet w partii, ale oni sami nie bardzo w to wierzyli. Ja jestem pełen podziwu dla Polaków za lata komuny, ze nie dali się zniewolić. To z Polski wyszło to ogromne zarzewie niepodległości. Natomiast tragedią jest to, co działo się po 1989 roku. Przez te prawie 30 lat właśnie ci wielcy tego świata, możni, media, kapitaliści itd. tak ludziom zrobili pranie mózgu, że ludzie boją się protestować. Mówimy jasno: dość okradania Polski! Dość zniewolenia narodu!
Ja, jako jeden z niewielu posłów byłem w Ożarowie, kiedy rozbierano najlepszy zakład. Przyjechali z Gdańska koledzy z solidarności, nie ma nic przeciwko solidarności, bo sam jestem człowiekiem solidarności. Przyjechali, pogwizdali, pochodzili po placu i poszli na piwko! Nie tędy droga... To są wzory zachodnie!
Polacy są już tak zniewoleni, zrobiono im wodę z mózgów! Oni boją się o pracę, o przyszłość, o rodzinę, pieniądze, o wszystko. Są już ukształtowanymi, nowymi ludźmi. Ludzie, niestety przyjęli formułę, takiego pogodnego niewolnictwa. Jeśli się w porę nie zreflektują, jeżeli nie pomyślą, to będą niewolnikami.
Nie tylko w Polsce się tak dzieje, bo to jest trend ogólnoświatowy. Wielkie korporacje finansowe i medialne rządzą światem. Dzisiejsza cywilizacja jest rozwijana przez dwie wielkie grupy, z jednej strony grupa finansowa, a z drugiej strony grupa medialna. One tworzą nową cywilizację. Tworzą społeczeństwo ludzi poddanych, zniewolonych, którzy będą wręcz ich klientem.- mówił Gabriel Janowski
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Halina Bożyszkiewicz
Prawo i Sprawiedliwość
Dołączył: 05 Gru 2013
Posty: 4247
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/3
|
Wysłany: Nie 19:49, 19 Sty 2014 Temat postu: |
|
|
AP w Gdańsku: Nie możemy wierzyć w niewidzialną rękę wolnego rynku!
- Parlament obecnej kadencji, na czele z rządem to w większości środowiska liberalne, które z wielkim oddaniem kontynuują tę zgubną, liberalną politykę AWS, SLD, PiS, PO. My na taką politykę żadną miarę przystać nie możemy, bo uznajemy ją za szkodliwą dla Polski. Nie można głosić, że wolny rynek załatwi nam wszystko, bo to jest nieprawda.
W naszym programie dominuje przede wszystkim sprawa ekonomii polskiej, a więc bezrobocie, bezdomność czyli te wszystkie rzeczy, które tak bardzo boleśnie Polaków dotykają.- mówił Jakub Dobrzyński
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Halina Bożyszkiewicz
Prawo i Sprawiedliwość
Dołączył: 05 Gru 2013
Posty: 4247
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/3
|
Wysłany: Nie 19:59, 19 Sty 2014 Temat postu: |
|
|
AP w Szczecinie: podstawa rozwoju gospodarczego
Jest tragicznie. Rolnicy uwiedzeni wizją znakomitej polityki rolnej UE zainwestowali duże pieniądze w produkcję i sprzęt, a dziś otrzymują połowę tego, co rok temu. Dochody rolników spadły dramatycznie i odpowiedzialni za to są rządzący.
Polskę zżera rak prywaty i samowładztwa niewielkich grup politycznych, a podstawą do naprawienia tej sytuacji musi być doprowadzenie do rewizji układu stowarzyszeniowego z UE, ponieważ ten układ położył się cieniem na rozwoju gospodarczym Polski.- mówił Lucjan Cichosz
Ostatnio zmieniony przez Halina Bożyszkiewicz dnia Nie 21:25, 19 Sty 2014, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Halina Bożyszkiewicz
Prawo i Sprawiedliwość
Dołączył: 05 Gru 2013
Posty: 4247
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/3
|
Wysłany: Nie 20:04, 19 Sty 2014 Temat postu: |
|
|
AP w Katowicach: Janowski o swoich przeżyciach
- Kiedy na przykład w pociągach czy tramwajach słyszę: „panie Janowski, miał pan rację”, to czuję satysfakcję, ale dosyć gorzką. Bo problemy na rynku cukru (zresztą nie tylko o cukrownictwo wtedy walczyłem) można było przewidzieć. Polscy politycy nie powinni się godzić na tak duże ograniczenie wytwarzania tego towaru. Byliśmy trzecim producentem cukru w Europie, teraz zajmujemy koniec pierwszej dziesiątki.
W polityce krajowej byłem bardzo twardy, jeśli chodzi o obronę polskich firm. Przypięto mi łatkę wielkiego przeciwnika prywatyzacji, a tymczasem ja nim nie byłem. Sprzeciwiałem się jedynie sprzedaży za bezcen polskich firm na niekorzystnych warunkach.- mówił Gabriel Janowski
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Halina Bożyszkiewicz
Prawo i Sprawiedliwość
Dołączył: 05 Gru 2013
Posty: 4247
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/3
|
Wysłany: Nie 20:20, 19 Sty 2014 Temat postu: |
|
|
Agrarna Prawica w Olsztynie: sytuacja polskiego rolnictwa- jest tragicznie!
- Jest tragicznie. Rolnicy uwiedzeni wizją znakomitej polityki rolnej UE zainwestowali duże pieniądze w produkcję i sprzęt, a dziś otrzymują połowę tego, co na początku wstąpienia do tej organizacji. Dochody rolników spadły dramatycznie i współodpowiedzialni za to są rządzący.
Agrarna Prawica niedawno zgłosiła projekt mający na celu zwiększenie zwrotu z akcyzy dla rolników. Jak na razie jest to jedyna realna forma pomocy rolnikom w tej kadencji sejmu. Oprócz likwidacji KRUS i próby likwidacji ARR nikt rolnikami się nie interesuje. Pseudo agrarna PPL nie raczyła poprzeć naszego projektu, o którym przed chwilą wspomniałam. teraz iwdać, ktojest za, a kto rpzeciw polskim rolnikom.- mówiła Renata Beger
Ostatnio zmieniony przez Halina Bożyszkiewicz dnia Nie 20:20, 19 Sty 2014, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|