|
www.rzeczpospolita2015.fora.pl Symulacja Polityczna
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Joakim Rawski
Nowa Prawica
Dołączył: 14 Cze 2013
Posty: 2945
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Śro 0:01, 18 Gru 2013 Temat postu: |
|
|
Joakim Rawski spotkał się z wyborcami w Bytomiu, mówił o micie skandynawskiego dobrobytu
Cytat: | Żadna debata na temat państwa opiekuńczego nie może mieć miejsca bez przytaczania przykładu krajów skandynawskich na dowód skuteczności etatyzmu w budowie dobrobytu. Jest to dość zagadkowa sprawa, nawet dla ”Austriaków” i libertarian. Za główny przykład podaje się Szwecję, rzadziej Norwegię. Kiedyś jeszcze podawano Islandię, ale ta ... O ironio zbankrutowała śmiech publiczności aczkolwiek wyszło jej to na dobre, bo teraz jest rozwijającym się, wolnorynkowym państwem, gdzie standard życia jeszcze bardziej się poprawił. Wróćmy jednak do Szwecji. Dobrze jest przyjrzeć się historii kraju, którego osiągnięcia gospodarcze chcemy zanalizować. Stefan Karlsson zrobił to w 2006 roku w świetnym artykule o historii szwedzkiej gospodarki. Zatem pozwolę sobie jedynie na pobieżne przybliżenie tematu, zanim przejdę do meritum. Szukając w internecie informacji na temat historii Szwecji znalazłem kiedyś taką oto wypowiedź, jakiegoś Szwedzkiego historyka "„W rezultacie prowadzenia prorynkowej polityki, zaradności ludzi i szczęśliwego unikania wojen, Szwecja miała najwyższy na świecie wzrost dochodów w przeliczeniu na osobę pomiędzy 1870 a 1950 rokiem, kiedy to stała się jednym z najbogatszych krajów globu”. Rzeczywiście, dzięki swej „neutralności” podczas drugiej wojny światowej, Szwecja nigdy nie została zbombardowana ani najechana [2]. Szwedzki przemysł przetrwał nietknięty, co wraz z wolnorynkową gospodarką pozwoliło krajowi bogacić się na odbudowywaniu zrujnowanej wojną Europy. Szwecja wyeksportowała znaczne ilości dóbr oraz surowców naturalnych, podsycając boom gospodarczy, który trwał przez ponad dwie dekady [3]. Karlsson podkreśla, że w tym czasie „Szwecja była krajem o największym zakresie swobód gospodarczych na świecie a jej wydatki rządowe w stosunku do PKB były niższe niż w Ameryce”.
Na fundamencie tego boomu, szwedzki rząd zaczął budowę gigantycznego państwa opiekuńczego w latach 50. 60. i 70., windując poziom wydatków rządowych do 50 procent PKB. W połowie lat 70. maksymalna stawka podatkowa wynosiła niewyobrażalne 102 procent.
Jedną z osób, która odczuła na własnej skórze ten podatek, była Astrid Lindgren, słynna autorka książek dla dzieci, znana dzięki serii bajek o Pippi Pończoszance. W 1976 roku napisała krótką historyjkę satyryczną, opublikowaną w jednej z największych szwedzkich gazet, opowiadającą o rozterce pewnej autorki książek dla dzieci o imieniu Pomperipossa, która żyła w fikcyjnej krainie zwanej Monismanią. Pomperipossa głowiła się, dlaczego wraz ze wzrostem swych zarobków miała coraz mniej pieniędzy oraz dlaczego rząd karze ludzi takich, jak ona, za pisanie popularnych bajek dla dzieci. W historyjce wspomniano także, że w Monismanii można uniknąć płacenia niektórych podatków kupując nieruchomość, co dokładnie odzwierciedlało postępowanie ówczesnego ministra finansów, Gunnara Stränga.
Historyjka Lindgren wzbudziła w Szwecji burzliwą dyskusję na temat podatków. Po raz pierwszy od 44 lat Partia Socjaldemokratyczna przegrała wybory parlamentarne.
W latach 70. szwedzka gospodarka stała w obliczu poważnych kłopotów, głównie z powodu wprowadzania coraz bardziej socjalistycznych przepisów, które doprowadziły do stopniowej stagnacji. Europejskie kraje zaczęły w końcu doganiać Szwecję z jej monstrualnym państwem opiekuńczym i ostatecznie wyprzedziły ją pod względem ekonomicznym.
W celu ratowania gospodarki, nowy rząd przeprowadził gruntowną reformę w latach 80. i 90., obniżając podatki i wydatki socjalne, usuwając państwowe monopole, redukując liczbę regulacji, wprowadzając płynny kurs waluty oraz zezwalając prywatnym podmiotom na działalność w sektorze publicznym.
Wzrost wolności gospodarczej po części ilustruje poniższy wykres. Zestawienie to, opublikowane przez fundację Heritage w jej corocznym raporcie Index of Economic Freedom, stanowi ranking państw pod względem wolności gospodarczej. Przy ocenie brano pod uwagę szereg czynników, takich jak wysokość opodatkowania, inflację, rozmiary rządu, wolność na rynku pracy czy wolność wymiany handlowej. Poprzednia metodologia rankingu została skrytykowana przez Karlssona w 2005 roku (mises.org). Jednak od tego czasu wprowadzono znaczące poprawki (stefanmikarlsson.blogspot.com). Mimo iż indeks nadal nie jest perfekcyjny, służy bardzo dobrze porównaniu wolności gospodarczej między krajami świata. To co widzimy w tym rankingu ukazuje ważny fakt: wbrew powszechnemu przekonaniu, kraje skandynawskie nie są — patrząc od strony wolności gospodarczej — kolejnymi Republikami Kubańskimi, a reszta świata i USA nie są o wiele bardziej prorynkowe. W rzeczywistości kraje skandynawskie znajdują się w pierwszej dwudziestce najbardziej zliberalizowanych gospodarek świata, pomimo przeraźliwie rozdętych wydatków socjalnych.
Wskaźnik wykazał, że Szwecję, Danię i Finlandię można uznać za bardziej wolnorynkowe niż pozostałe kraje Europy, włącznie z Niemcami, Austrią, Francją, Belgią, Hiszpanią, Portugalią i Grecją. Podczas gdy poziom wydatków rządowych oraz podatków jest w krajach skandynawskich bardzo wysoki, reszta państw europejskich wprowadza więcej przepisów oraz posiada mniej efektywny i transparentny system prawny, co niweluje pozytywny wpływ niższych podatków.
Porównując wskaźniki wolności gospodarczej Australii — najbardziej liberalnego z krajów zachodnich — z Norwegią, która wypada w rankingu najgorzej ze wszystkich krajów skandynawskich, różnica wynosi 13,2 punktu lub 16 procent. Porównując Australię z najlepszym krajem skandynawskim, czyli z Danią, różnica wynosi 4,7 punktu lub 5,7 procent.
Innym miernikiem, który pokazuje podobną tendencję, jest wskaźnik łatwości prowadzenia interesów, opracowywany przez Bank Światowy. Mierzy on uciążliwość biurokracji i przepisów, z którymi musi się borykać przedsiębiorca rozpoczynający i prowadzący działalność gospodarczą w danym kraju. Tutaj także kraje skandynawskie wypadają najlepiej, plasując się w pierwszej dwudziestce rankingu. Największą ich bolączką są rygorystyczne przepisy prawa pracy.
Dania wypada lepiej w obu tych rankingach w porównaniu ze swymi skandynawskimi sąsiadami, ze względu na swoje znacznie bardziej elastyczne prawo pracy. Co ciekawe, Dania idzie łeb w łeb ze Stanami Zjednoczonymi w rankingu Heritage. Dania jest na dziewiątym miejscu, a USA na ósmym. W styczniu 2010 roku duński rząd obniżył maksymalną stawkę podatkową z horrendalnych 60 procent do trochę niższych 50 procent. Odbije się to na przyszłorocznym rankingu, w którym Duńczycy z pewnością wyprzedzą USA.
Oczywiście nie możemy postrzegać krajów skandynawskich jako wolnych, tylko dlatego, że zajmują wysokie miejsca we wspomnianych rankingach. Nie mniej jednak są one bardziej wolne niż pozostałe kraje, co tłumaczy wyższy poziom życia ich mieszkańców. Z tego prostego powodu skandynawskie państwa opiekuńcze wydają się funkcjonować dobrze — większość alternatyw jest jeszcze gorsza, a wśród ślepców i jednooki królem.
Podsumowanie
Widzimy więc, że kraje skandynawskie mają bardzo wysokie podatki, zaś tym, co je ratuje, jest relatywnie niewielka liczba regulacji. Sprawia to, że kraje skandynawskie dorównują kroku innym krajom rozwiniętym i mogą się chwalić takim samym lub wyższym standardem życia. Stwierdzenie, że inne kraje zachodnie są o wiele bardziej wolnorynkowe jest niefortunne; może błędnie zasugerować, że rządowa ekspansja przyniesie wszystkim szczęście i powodzenie, kiedy tak naprawdę może wszystko zniszczyć.
Mimo wszystko możemy dojść do wniosku, że wolność na świecie jest tak ograniczona, że nawet tak opiekuńcze kraje skandynawskie mogą być postrzegane jako „wolne”. Kiedy sprawy wolnego rynku w Skandynawii powoli zmierzają w dobrym kierunku, w reszcie świata obserwujemy coś zupełnie odwrotnego, a w szczególności w Stanach Zjednoczonych. Widząc jak USA spadają w rankingach wolności gospodarczej do poziomu Danii, możemy wnioskować, że pozostaje kwestią czasu kiedy zrównają się z Finlandią, Norwegią i Szwecją. |
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Joakim Rawski
Nowa Prawica
Dołączył: 14 Cze 2013
Posty: 2945
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Śro 20:24, 18 Gru 2013 Temat postu: |
|
|
Joakim Rawski spotkał się z wyborcami w Sosnowcu, mówił o tym dlaczego warto obniżać podatki. Jako przykład podał Gminę Wiązownica w województwie Podkarpackim
Cytat: |
Wiązownica to gmina licząca sobie niecałe 11 tys. mieszkańców, położona województwie podkarpackim, w powiecie jarosławskim. 6 lat temu niektóre podatki tam obniżono, a inne zlikwidowano w ogóle. Dzisiaj możemy zaobserwować same pozytywne efekty tego eksperymentu.
W Wiązownicy obniżono podatki od nieruchomości, od środków transportu oraz podatek rolny, a całkowicie zwolniono z podatku od nieruchomości jeśli chodzi o budynki mieszkalne o powierzchni użytkowej do 350m2, budynki gospodarcze osób fizycznych niezwiązane z działalnością gospodarczą oraz drogi należące do osób prywatnych.
W efekcie obniżenia podatków, Wiązownica nie tyle nie straciła, co znacznie zyskała. Podatki zaczęło płacić więcej ludzi, którym przestało się opłacać ryzyko operowania w szarej strefie (lub po prostu zaczęło ich stać na uczciwe prowadzenie biznesu). Przybyło osób prowadzących działalność gospodarczą oraz zarejestrowanych spółek. Znacząco spadła ilość osób, wnioskujących o umorzenie obowiązku zapłaty podatku ze względu na wypadki losowe, co wcześniej podobno było powszechną praktyką. Przedsiębiorcy nie tylko z gmin sąsiadujących, ale i z powiatowego Jarosławia, przerejestrowali swoje firmy do Wiązownicy. Pozwala im to zaoszczędzić nawet i po kilkadziesiąt tysięcy rocznie, a gminie, jak widać, przynosi większe dochody.
|
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Joakim Rawski
Nowa Prawica
Dołączył: 14 Cze 2013
Posty: 2945
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Czw 20:28, 19 Gru 2013 Temat postu: |
|
|
Marcin Chmielowski spotkał się z wyborcami we Wrocławiu. Poprowadził tam wykład pt. "Podatki , a niewolnictwo"
Cytat: |
Nikt rozsądny nie będzie twierdził, że niewolnictwo w naszych czasach nie istnieje. W temacie celowo pomijam kraje totalitarne, bo ich zrównanie z niewolnictwem jest oczywiste, i to w dodatku tradycyjne niewolnictwo wyglądać może jak wczasy w porównaniu z morderczym koszmarem REŻIMU.
W wielu państwach określających się jako “demokratyczne” istnieje przymus wojskowy — niewolnictwo czystej wody, którego nikt nie ukrywa. “Dobrowolność”, z jaką wszyscy młodzi mężczyźni (w niektórych krajach także kobiety) w odpowiednim wieku i, na ogół, odpowiedniego zdrowia (opłaca się być jak najbardziej chorym) idą do specjalnych zakładów zwanych “koszarami”, gdzie są trzymani ponad rok (gdzieniegdzie dłużej) polega na tym tylko, że jeśli ktoś nie pójdzie sam, zostanie zaciągnięty siłą. Korzystanie przez państwo z przymusowej pracy żołnierzy w czasie pokoju jest oczywistą formą niewolnictwa (nawet jeśli za zapłatą, to i tak pod przymusem) a w czasie wojny przypomina walki gladiatorów (najgorszą, obok galer, formę niewolnictwa). Poświęciłem temu osobne eseje, do których czytania zachęcam .
Mało kto jednak zdaje sobie sprawę, że w prawie wszystkich państwac h demokratycznych istnieje inna forma niewolnictwa – bardziej subtelna, z której nie każdy zdaje sobie sprawę. Tą formą niewolnictwa są PODATKI, a tym, co je reguluje, SYSTEMY PODATKOWE.
Problem nie leży w tym, JAK jesteś zniewalany, tylko CZY jesteś, czy też nie. I w tym przypadku, odopowiedź jest jednoznacznie POZYTYWNA.
Można dowodzić, że niewolnictwo podatkowe jest lepsze niż niewolnictwo rzeczowe. Można twierdzić, że ktoś, kto może pracować na własną rękę i tylko oddawać część pieniędzy pod przymusem ma lepiej niż ktoś, kto musiał spać w szopie (nie wszyscy tak mieli), wstawać o szóstej rano i wracać późnym wieczorem. Nie będę się o to spierał, choć wiem, że jest to spore uproszczenie.
Przede wszystkim, pracując na państwo RÓWNIEŻ oddajesz nie tylko swoje pieniądze, ale i swój czas. Wg ostatnich obliczeń, przeciętny człowiek pracuje 20 lat swego życia tylko na państwo — dwie dekady, gigantyczny okres czasu dla człowieka, który przeciętnie żyje ich 7, a czasem 10. Dwie dekady robót publicznych pod przymusem — na tyle to wychodzi. Wielu niewolników po tylu latach było uwalnianych …
Dowodząc więc, że niewolnictwo podatkowe jest “lepsze” niż chattel slavery, NIE można jednocześnie dowieść, iż nie jest formą niewolnictwa. Sprawą preferencji pozostaje, co kto uważa za bardziej lub mniej “humanitarne” lub “do zaakceptowania”. Fakt jednak pozostaje faktem.
Nie czynię różnicy pomiędzy “podatkiem dochodowym”, “podatkiem obrotowym”, “podatkiem spadkowym”, “podatkiem odwłasnościowym”, itd. To jest potrzebne specjalistom od podatków, doradcom, lub samym podatnikom. Tu i teraz, dla mnie znaczenie ma KAŻDA forma podatku. Fakt, że pewne jego formy są perfidniejsze niż inne (np. intruzywny w prywatność podatek dochodowy jest gorszy niż w miarę obojętny podatek obrotowy, podatek od nieruchomości czy od środków transportu), nie ma tu żadnego znaczenia. W niewolnictwie chattel slavery też istniały formy lepsze i gorsze; do tych “lepszych” można zaliczyć np. niewolnictwo domowe (przymusowa służba w domu pana), do gorszych – niewolnictwo rolne, do tych najgorszych – niewolnictwo w kopalniach, na galerach i walki gladiatorów. Są to jednakże różnice szczegółowe w poszczególnych formach JEDNEGO zjawiska, nie będę się tu więc nimi zajmował.
Sprzeciw wobec niewolnictwa znany jest jako abolicjonizm. Słynnym abolicjonistą był choćby Benjamin Franklin, jeden z Ojców Założycieli uSA oraz twórca Towarzystwa Przeciw Niewolnictwu. Ruch abolicjonistyczny działał w całej Ameryce, również w uSA — jak choćby słynna “podziemna kolej” (Underground Railway), która pakowała niewolników do pociągów lub innych środków transportu i przemycała ich … do wolnej Kanady, wcale nie do stanów północnych, które na ogół (zgodnie z konstytucją uSA!) zwracały niewolników z powrotem ich właścicielowi (tzw. fugitive slave laws). W Kanadzie byli oni bezpieczni — dopiero tam.
Sprzeciw wobec podatków jest dobrze zakorzeniony w tradycji angielskiej, co najmniej od 1215 roku, gdy została podpisana Magna Charta. Wojna brytyjskich kolonistów w Ameryce przeciw królowi Jerzemu w 1775 zaczęła się również od wprowadzenia przez niego ceł i podatków (akcyzowych) na różne towary. Podobnie było z wojną “secesyjną”, która wybuchła w 1861, jako sprzeciw Południa wobec ceł i podatków akcyzowych nakładanych przez Pólnoc.
Jeden z ojców założcieli USA, Patrick Henry, odwołując się do “niewolnictwa i kajdan” również miał na myśli niewolnictwo podatkowe oraz kajdany królewskiego reżimu, który te podatki ściągał. I nie ma tu znaczenia, że mało kto z tych ludzi widział zło w chattel slavery; jedni, jak np. Jefferson czy Franklin widzieli, inni nie. Walczyli przeciw innej formie niewolnictwa — tej, która była dla nich niewygodna. Tą, która była korzystna, pragnęli, niestety, zachować. Stanowi to kolejny dowód na to, iż nie można ufać PAŃSTWU, choć należy kochać KRAJ.
Niewolnictwo NIE było tym, za co uważane jest obecnie — celowym, prawie że złośliwym uprzykrzaniem życia ludności (głównie) czarnej. Było ono elementem gospodarki, tolerowanym, uznawanym i (dla wielu) potrzebnym w tamtych czasach, uznawanym za coś tak normalnego, tak samo, jak obecnie podatki.
Przy całym sprzeciwie wobec nagłego znoszenia niewolnictwa, żaden humanitarnie i abolicjonistycznie myślący człowiek NIE domagałby się zwiększenia kontroli przez panów, dotowania przez władzę państwową specjalnej policji niewolniczej ani podniesienia kar dla zbiegłych i złapanych niewolników; nikt o takim nastawieniu również nie narzekałby na to, że coraz więcej niewolników ucieka. przeciwnie, każdy abolicjonista cieszyłby się z tego, że choć jeden niewolnik uciekł z opresji swojego pana; każdy sprzeciwiałby się reperkusjom wobec niego, oburzony byłby np. próbą zwrócenia go panu przez władze państwa na terenie którego niewolnictwo jest zakazane, oraz stanowczo sprzeciwiałby się zacieśnianiu kontroli nad niewolnikami w jakikolwiek sposób. Wiedząc, że system niewolniczy nie może runąć cały cieszyłby się odzyskaniem (a raczej, wzięciem sobie tego, co mu się należy) wolności przez każdego niewolnika.
Podobne podejście powinni wyrażać abolicjoniści podatkowi wobec osób omijających podatki. Niezależnie od tego, z jakich POBUDEK ktoś omija podatki — czy jest to chęć zwiększenia własnej wolności, czy niechęć do państwa, czy zwykły “egoizm” (nieodpowiednie słowo tutaj), każdy taki człowiek dąży do uzyskania więcej wolności. Abolicjonista podatkowy więc powinien cieszyć się z tego, iż temu człowiekowi udało się swoją wolność powiększyć lub odzyskać ją całkowicie, nawet, jeśli nie uważa nagłego upadku całego systemu podatkowego za sensowny ani bezpieczny.
Jak już powiedziałem, Podatki stanowią bardziej subtelną formę niewolnictwa. Nie tylko, że jest to niewolnictwo upaństwowione, ale jeszcze, w pewien sposób ‘podzielone’; podział ten wykracza daleko poza podział pracy.
Utrzymywanie niewolników, pilnowanie ich alokacji fizycznej (tego, aby byli np. na plantacji, na polu czy w szopie, czy w domu (serwanci domowi), a nie np. za granicą stanu) jest kosztowne, jest również mocno nieprzyjemne. Nikt, poza urodzonym (bądź wychowanym) tyranem nie lubi dybać na ludzi, łapać ich i karać. A tyranowi z kolei wydać się to może nieefektywne.
Ponieważ dzisiejsze państwa myślą w kategoriach efektywności, więc wpadły na genialny pomysł (zaczerpnięty od organiacji mafijnych): po co mam przymuszać kogoś do przebywania w miejscu X na moim gospodarstwie, jeżeli może on przebywać w miejscu Y, Z , V , Beta lub jakimkolwiek innym, prowadzić swoje gospodarstwo, a mi — zamiast bezpośrednio pracy — oddawać część czasu, zamienionego na pieniądze ??
Jest to wygodniejsze i dla pana (który nie musi tyle poświęcać na nadzór, na utrzymanie, bać się buntu itd), i dla niewolnika, który bardziej czuje się “osobą” niż “rzeczą”, a jednocześnie jest zobowiązany (i, jeśli da mu się to wmówić, CZUJE SIĘ zobowiązany) do dzielenia się ze swoim panem.
Podatki — co zauważyłem w innych esejach — NIE są “opłatą za usługi”. gdyby nią były, to każdy płaciłby tyle samo za taką samą usługę, a nawet gdyby płacił różnie, co jest zrozumiałe w niektórych przypadkach (np. ochrona mienia i osób — agencje muszą kasować więcej od bogatych niż od biednych, ale i dawać lepsze usługi), to zawsze istniałby jakiś GÓRNY limit pieniędzy przekazywanych na dostawcę usług – nawet na państwowego monopolistę. Tymczasem, w podatkach takiego limitu zwyczajnie NIE MA — im więcej ktoś zarabia, tym więcej musi płacić. NIe ma takiej ilości zarobku, przy której państwo mówi “pas, nie weźmiemy od niego ani centa/grosza/pensa/ feniga/jednostki pieniężnej więcej, on już zapłacił co trzeba”. Opodatkowanie dochodu polega na “spijaniu śmietanki” z czyjejś pracy (a opodatkowanie obrotu — z czyjegoś handlu) w takiej ilości, jaką państwo uznaje za stosowne, czyli: całą śmietankę od całej kawy, mówiąc przenośnie, niezależnie od tego, czy ta kawa to kubek kawy czy jej balia.
Zauważmy też jednak, iż — w obecnych, zbiurokratyzowanych państwach — nie tylko, że musimy dzielić się z naszym panem, państwem, ale w dodatku nasza działalność jest przez niego regulowana. Wiele czynności wymaga zezwoleń, koncesji itd.; większość, jeśli nie wszystkie – rejestracji, prowadzenia odpowiedniej księgowości, krótko mówiąc, gromadzenia dowodów przeciw sobie (jeśli trzeba), które umożliwią panu (państwu) stwierdzenie, czy daliśmy się oskubać w odpowiedniej sumie, czy też coś “zatailiśmy”.
Te regulacje i zezwolenia to nic innego jak franchising — w normalnym, konsensualnym (opartym na dobrowolności) biznesie polegający na udzieleniu licencji na działalność pod znakiem firmowym i przekazanie know-how. Robią tak np. sieci restauracji, wytwórni czy sklepów. Jest to korzystny dla obu stron układ: wiedza, marka (goodwill) i jakość korporacji w połączeniu z lokalnymi siłami biznesu. “myśl globalnie, działaj lokalnie”, czy jakoś tak.
Przez kontrast, państwa i inne organizacje przymusowe używają tej wspaniałej skądinąd zasady NIe do franchisowania konsensualnego biznesu, lecz NIEWOLNICTWA. I jedno, i drugie jest formą pracy, podobnie jak i niebo, i piekło to zaświaty.
Żadna z gospodarek opartych na niewolnictwie tak naprawdę NIE była wydajna. Polecam materiały takie, jak The Political Economy of Slavery: Genovese and Davis albo Slavery, Profitability, and the Market Process Marka Thortona. Oba teksty można bez problemu ściągnąć z sieci, oba są też po angielsku. Niewolnictwo MNOŻYŁO biedę, uniemożliwając pracę wielu ludziom dobrowolnie oferującym się jako pracownicy, powodując efekt wypierania przez pozornie darmową (ale naprawdę to bardzo kosztowną) niewolniczą siłę roboczą.
Zastanawiając się nad niewydajnością podatków i tego, co państwowe, można bardzo łatwo dociec przyczyn tego: w przypadku niewolnictwa obowiązuje zasada “z niewolnika nie ma [dobrego] pracownika”. Nikt nie pracuje chętnie ani twórczo pod batem (lub groźbą jego użycia), i jeżeli w ogóle działa twórczo (np. Murzyni tworzący jazz), to robi to często pod nieobecność pana, poza jego plecami …
W przypadku niewolnictwa podatkowego, w którym panem jest państwo, pracujące razem z nim osoby (np. urzędnicy) NIE są niewolnikami — są nimi ci, którzy te przymusowe podatki płacą. Co więcej, te osoby nie są też panami; są niejako beneficjentami podatkowego niewolnictwa. Praca różnych urzędów lub, jeszcze gorzej, firm państwowych, w wielu państwach jest bardzo niewydajna i podatna na korupcję — udowodniono to już dawno. Zastąpienie jakiejś funkcji państwowej funkcją prywatną zaraz daje pozytywne wyniki. Dlaczego ? Moim zdaniem, poza najbardzej oczywistą sprawą (‘państwowe = niczyje więc kradnijmy co się da…’) kwestią główną jest, że jakkolwiek ci ludzie są dobrze opłacani, to są opłacani z kradzionych pieniędzy. Ponieważ te pieniądze są kradzione — ich właściciel, tj. państwo NIE zrobiło nic, aby je uczciwie, w sposób prawy (choć niewątpliwie ‘legalnie’, ale niewolnictwo też było legalne) wytworzyć, tylko odebrało je siłą komuś innemu — więc nie ma ono powodu troszczyć się o ich ekonomiczne wykorzystanie. NIE MA powodu troszczyć się o to, aby dobierać odpowiedzialnych pracowników, aby zatykać “dzikie wypływy”, np. “topienie” pieniędzy w wydatkach reprezentacyjnych, dekoracji urzędów itd. Gdyby to były uczciwie zarobione pieniądze, to ich właściciel dbałby o sensowność (ekonomiczność) ich wykorzystania. Tutaj — takiej dbałości NIE ma.
Niewydajność niewolnictwa i niewydajność opodatkowania wykazuje pewne różnice, ale również wiele podobieństw. I w jednym, i w drugim przypadku przyczyną niewydajności jest PRZYMUS — w pierwszym przypadku dotyczy on samej pracy, w drugim zaś — oddawania pieniędzy i idącej za tym pewności państwa, że państwo te pieniądze otrzyma, niezależnie od swoich poczynań, ich korzystności, niekorzystności, mądrości lub głupoty.
Komunizm — reżim totalitarny całkowicie oparty na niewolnictwie, czyniący je czymś 100 razy gorszym niż niewolnictwo w dawnych czasach, oparty jest na założeniach Marksa i Engelsa (nie powinienem pisać ich nazwisk z dużych liter …). W “manifeście komunistycznym” karol marks ujął “progresywny podatek dochodowy” jako PODSTAWĘ społeczeństwa socjalistycznego. NIe czytałem “kapitału” (i nie zamierzam tego robić), więc nie wiem, czy miała to być alternatywna wobec rewolucji forma “wykończenia” klas wyższych (posiadaczy, biznesmenów, arystokratów), czy tylko pewna “pomoc” w tym ohydnym dziele.
Wiele osób twierdzi, iż w państwach komunistycznych nie było podatków, i są w błędzie; po prostu, w komunizmie podatki, jak wszystko inne, przeszło pod kontrolę państwowego właściciela niewolników jak nigdzie indziej; przejęcie przez państwo komunistyczne CAŁEJ gospodarki, wprowadzenie centralnego planowania sprawiło, że podatki nie były oficjalnie potrzebne aby sprawować pańską władzę — istniały inne, znacznie bardiej totalitarne środki (np. całkowity monopol gospodarczy państwa); komunizm to taki system, w którym państwo jest strasznym, bezlitosnym właścicielem niewolników, któremu nie wystarcza już ich posiadanie czy ich praca – on chce ich dusz i ciał, ich myśli, wszelkich przejawów ich twórczości (a każda ma wychwalać wyłącznie jego, tworząc bałwochwalczy kult reżimu), i pragnie zarządzać nimi w skali mikro. Dawni niewolnicy byli jak wolni ludzie w porównaniu z tymi, którzy cierpią pod komunistycznym jarzmem.
W wielu krajach, komunizm upadł; oparte na socjalizmie “państwo opiekuńcze” jest na swojej drodze do kompletnego bankructwa. Podatki zaś pozostały i po jednym, i po drugim, mniej więcej tak samo, jak zanieczyszczenie środowiska, krzywe chodniki, dziurawe jezdnie, i co najgorsze, ZDEMORALIZOWANI, pozbawieni naturalnych zasad społecznych i etycznych, ludzie. Ludzie odarci z wartości, które w normalnych społeczeństwach są podstawą opartego na (mniejszej lub większej) wolności ładu.
Znając zło zarówno niewolnictwa chattel jak i podatkowego, nie mogę jednoznacznie stwierdzić, iż powodowały one tylko zło. To niewolnicy Starożytności zbudowali piramidy, wspaniałe świątynie i piękne miasta. To niewolnicy Nowego Świata zbudowali miasta obu Ameryk i ich potęgę. To za pieniądze niewolników podatkowych zbudowane zostały szkoły, szpitale, uniwersytety. Choć fundowane przez ludzką krzywdę, obiekty te nie są same z siebie złe; niektóre z nich — te, które służą edukacji i rozwojowi, pełnią rolę korzystną, i, co więcej, należy się zastanowić nad utrzymywaniem w przyszłości, gdy podatki zostaną zniesione.
Potępić całkowicie można tylko bezsensowne marnotrawstwo reżimów totalitarnych, ich niechęć zarówno do humanizmu, humanitaryzmu jak i ekonomii i jej praw. Natomiast główną kwestią jest, i przez jakiś czas będzie to, że przecież G wszystkie te obiekty i zjawiska mogłyby być fundowane z pieniędzy NIE pochodzących z niewolnictwa.
Przy całym moim sprzeciwie wobec podatków NIE pragnę, aby zostały one zniesione nagle. Jak to mawiają “co nagle, to po diable” i na pewno nie skończyłoby się to zbyt dobrze. O tym, jak znosić podatki napisałem w eseju zat. “Od przymusu do wolności – jak znosić podatki” [2].
Podobnie, nagłe zniesienie niewolnictwa też NIE byłoby niczym dobrym. Niespecjalnie poprawiłoby los niewolników, doprowadziłoby całą gospodarkę do upadku, a masy ludzi — do głodu. Wiem, że jedyna sensowna metoda znoszenia niewolnictwa to była metoda pokojowa i stopniowa.
Tylko i wyłącznie reżimy totalitarne powinny być obalane NAGLE, w drodze pokojowych bądź zbrojnych rewolucji — jest tak dlatego, iż są one zbyt niebezpieczne, a zło przez nie wyrządzane — zbyt szkodliwe, aby było do zniesienia. W tym jednym przypadku, czekać nie można. We wszystkich innych, proces znoszenia niewolnictwa musi być stopniowy i dobrze zaplanowany.
Z podatkami jest podobnie. Nagłe ich zniesienie mogłoby spowodować upadek gospodarki utrzymywanej przez państwo i spotęgować zaczęty i prowadzony przez nie planowy chaos. W wyniku tego, władzę mógłby objąć ktoś, kto zwiększyłby tyranię państwową, a na pewno wzrosłaby sympatia i poparcie dla podatków – państwowi demagodzy “udowodniliby” ich rzekomą “niezbędność”.
Pomimo jednak, iż można i należy zastanawiać się nad tym “jak” (jest to w rzeczywistości cały agregat pytań: jak szybko, w jaki sposób, w jakiej kolejności, a nawet gdzie, i wiele innych), wątpliwości nie ulega “CZY” należy znieść podatki — podobnie, jak nie ma wątpliwości CZY podatki są formą niewolnictwa.
Pytanie jest retoryczne, odpowiedź jest pozytywna. Podatki muszą być, prędzej czy później, zniesione, i pewien jestem, że nadejdzie czas, gdy będą one takim samym artefaktem przeszłości jak obecnie prywatne chattel slavery. Może będą istnieć w pewnych, okrojonych formach, a może i nie.
Co więcej, czas ten NIE rysuje się w jakiejś “nieokreślonej przyszłości”, liczonej na setki lat od dnia dzisiejszego. Dlaczego mielibyśmy tyle czekać ? Czyż przez wieki nie zapłaciliśmy darmozjadom za dużo ?? Czyż nasz pot, krew i łzy, z powodu naszej niedoli w zniewoleniu przez jedynego obok prywatnych właścicieli niewolników prawdziwego wyzyskiwacza (inne formy wyzysku były pozorne; np. wyzysk przez zbyt małe płace na WOLNYM rynku) – komu nie winniśmy okazywać żadnej sympatii i kto nie liczy się z naszym zdaniem, czyli PAŃSTWA, nie jest wystarczającym powodem, aby skończyć z podatkowym niewolnictwem już niedługo ? Nie oznacza to, że ma zostać zniesione nagle (o tym już pisałem), ale to, że ten PROCES znoszenia podatkowego niewolnictwa może zacząć się już niedługo. Tego procesu już nic nie będzie w stanie powstrzymać — na zawsze odmieni on stosunki społeczne. Dlaczego mamy więc czekać długo, i, odwrotnie, dlaczego czas od teraz do rozpoczęcia tego procesu nie ma być krótki ??
“Gdybanie” na temat czasu zjawisk może mieć sens w przypadku zjawisk przyrodniczych, ale NIE społecznych (do których zaliczamy wszystkie zjawiska ekonomiczne). Zwykle nadchodzą one niespodziewanie, ale nawet jeśli tak jest, to ten brak spodziewania wynika z niedostatecznej obserwacji tych zjawisk; choćby z postrzegania świata przez filtr mass-mediów, które niechętnie rejestrują takie zmiany (wiele z nich ma w tym swój interes, to pewne) zamiast obiektywnego, osobistego badania ich i wyciągania odpowiednich wniosków.
Odpowiadając, to osobiście nie sądzę, abyśmy mieli czekać wieki aż podatki runą tak, jak runęło niewolnictwo Starożytności, pańszczyzna wieków średnich (i trochę późniejszych) czy niewolnictwo Nowego Świata, opierające się głównie na pracy Afrykańczyków (ale nie tylko). Przecież fakt, że tamto niewolnictwo runęło oznacza, iż jesteśmy już, jako Rodzaj Ludzki, na znacznie wyższym poziomie moralnym, etycznym i intelektualnym niż nasi przodkowie sprzed kilkuset choćby lat (nie mówiąc o tysiącleciach). Nasz poziom humanizacji jednostek i całych społeczeństw jest znacznie wyższy. Wiele naruszeń praw człowieka (tortury, kara śmierci, przemoc polityczna) jest nieakceptowalne już dziś i, lepiej lub gorzej, zwalczane przez międzynarodowe instytucje i organizacje. I to właśnie daje mi nadzieję na dalszy postęp w tej dziedzinie; ta nadzieja napawa mnie optymizmem, co do niedalekiej już przyszłości CZŁOWIEKA i Rodzaju Ludzkiego. |
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Joakim Rawski
Nowa Prawica
Dołączył: 14 Cze 2013
Posty: 2945
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Sob 0:19, 21 Gru 2013 Temat postu: |
|
|
Joakim Rawski spotkał się z wyborcami w Łodzi. Mówił o powszechnym dostępie do broni.
Cytat: |
Zacznijmy od pierwszej kwestii fundamentalnej, która bardzo rzadko pojawia się w dyskusji na temat prawa obywateli do posiadania broni palnej, zazwyczaj kręcej się wokół obrony osobistej. Chodzi mianowicie o skuteczne narzędzie do obrony przez tyranią państwa. Ojcowie Założyciele USA nie darmo umieścili prawo do posiadania broni w drugiej poprawce do konstytucji USA, w Karcie Praw (nie mylić z socjalistycznym potworkiem, czyli Kartą Praw Podstawowych UE), która potwierdzała prawa posiadane przez obywateli i faktycznie niezależne od zapisu w Konstytucji. Prawo do posiadania broni jest jedynym skutecznym mechanizmem, który pozwala obywatelom przeciwstawić się tyranii państwa.
Jak pokazała późniejsza historia, tyranii, która stała się faktem na olbrzymich połaciach naszego globu i pochłonęła setki milionów ofiar. Nie na darmo państwa XX. wieku najpierw rozbrajały swoich obywateli, potem masowo brały ich w niewolę, a następnie mordowały. Rozbrojenie było krokiem niezbędnym, aby dalsze zbrodnie były stosunkowo łatwe do przeprowadzenia i morderczo skuteczne. Każdy, kto uważa, że obywatelom nie potrzeba broni, faktycznie chce, aby obywatele ci kiedyś stali się bezbronnymi ofiarami państwa – czyli staje po stroni tyranii przeciw wolności.
Historia ubiegłego wieku pokazała, że zagrożenie wolności ze strony państwa nie jest jedynie teoretycznym niebezpieczeństwem, od którego ochroni nas demokracja i inne wolne państwa. Hitler nie miał problemów z demokratycznym zdobyciem władzy, a działaniom komunistów w Sowietach i Chinach inne, wolne państwa przyglądały się ze spokojem, a nierzadko z przyzwoleniem – wszakże wiele tyranii na świecie to sojusznicy rozmaitych demokracji. W kwestii obrony wolności i życia przed zakusami tyrana może obronić nas jedynie nasze własne działanie, bo nikt nie przyjdzie nam z pomocą.
Wcale nie dziwne, że w naszym kraju dyskusja na temat broni w rękach obywateli nigdy nie odbywa się na tej płaszczyźnie. Nic w tym dziwnego, ostatecznie od 18 wieku państwa ościenne starały się, aby duch wolności w Polakach zamierał, a wolnościowe zrywy były nieskuteczne. Ostatni duży, w 1944 roku, pokazał dobitnie, że nieuzbrojeni obywatele nie mają szans w skutecznej walce o wolność. Kogo jak kogo, ale Polaków powinna czegoś historia nauczyć i aż dziw bierze, że mamy wszyscy w domu karabinu szturmowego czekającego na czasy, gdy znów nasi sąsiedzi zaczną decydować za nas.
W zasadzie, zamiast wdawać się w drobne pyskówki ze zwolennikami utrzymywania rozbrojenia obywateli obracające się wokół wydumanych i wymyślonych “problemów”, które mają nas rzekomo nękać po zezwoleniu na posiadanie broni, warto byłoby konsekwentnie trzymać się tematu broń w walce z tyranią. Wtedy byłoby jasne, kto stoi po stronie tyrana, a kto wolności.
Liberalna elita wie, że są królami-filozofami. Oni wiedzą, że ludziom po prostu nie można zaufać; że są niezdolni do sprawiedliwego i słusznego samostanowienia; że zostawione samemu sobie, ich społeczeństwo będzie rasistowskie, seksistowskie, homofobiczne i niesprawiedliwe – a liberalna elita wie jak takie rzeczy naprawiać. Pomogą nam żyć dobrym i sprawiedliwym życiem, nawet jeśli będą musieli nas okłamywać i zmuszać nas do tego. I nienawidzą tych, którzy stają im na drodze.
Prywatne posiadanie broni palnej ochładza ten utopijny zapał. Posiadać broń palną to stwierdzać, że wolność i swoboda to nie dary od państwa. To rezerwowanie sobie ostatecznej decyzji, czy państwo narusza wolność i swobodę, to pozostawanie w gotowości do obrony tej wolności z czymś więcej niż samymi słowami, to pozostawanie poza zasięgiem totalitarnych zapędów państwa.
Drugim powodem, dla którego obywatele powinni móc się skuteczniej bronić przeciwko pospolitym bandytom (w odróżnieniu od bandytów
zorganizowanych, czyli państwa), jest fakt, że obecnie przestępcy mają przewagę. Prawo, które rozbraja potencjalne ofiary, staje po stronie bandytów. Czyni ich fach łatwiejszym, skuteczniejszym i mniej ryzykownym. Zakaz posiadania narzędzi do skutecznej samoobrony dotyczy wyłącznie ofiar – tylko one go przestrzegają. Zwolennicy tego zakazu chcą, aby ofiary były wciąż bezbronne, a ci którzy i tak tego i innych praw nie przestrzegają mieli ułatwioną robotę.
Mimo prawnych zakazów, przestępcy mogą korzystać i korzystają w Polsce z całej gamy broni – jak trzeba, nawet z broni palnej (525 razy w 2008) i czy materiałów wybuchowych (39 razy), choć nie są przecież dozwolone. Oczywiście znacznie częściej korzystają z niebezpiecznego narzędzia (3757 razy), przed którym większość z nas jest równie bezbronna. Jak widać, zakazy niewiele im przeszkadzają.
Oczywiście, zwolennicy rozbrajania potencjalnych ofiar, proponują im rozmaite, “mnie groźne” metody samoobrony (mnie groźne dla napastnika, rzecz jasna). Począwszy od ucieczki, poprzez gazy łzawiące, paralizatory, czy też opór bezpośredni (”kop w jaja”, jakaś szkoła walki, itp.). Wszystko to bardzo fajne, ale te metody mają podstawowe wady. W przypadku ucieczki, to bardzo często przestępcy oznaczają się ponadprzeciętną sprawnością fizyczną i większą szybkością od swoich ofiar. Ucieczka nie zawsze jest możliwa i nie zawsze jej próba oznacza sukces – bandyta wcale nie musi zniechęcić się do ataku.
Gazy, paralizatory, opór fizyczny to rozwiązania, które wymagają zbliżenia się do napastnika, czyli wykonanie czegoś zupełnie przeciwnego do ucieczki, albo nawet do bezpośredniego z nim kontaktu. Sama groźba użycia takiego środka obronnego zazwyczaj nie robi większego wrażenia, bo właśnie wymaga kontaktu z przeciwnikiem, będącego działaniem wbrew jego interesom. Napastnik wie, że ofiara raczej chciałaby się szybko oddalić, a zbliżając się zmniejsza szanse na ucieczkę i zwiększa szanse na obrażenia, gdy wybrana metoda obrony okaże się nieskuteczna (chybi psik z gazu, kop w jaja nie trafi, itp.) Rozpoczynający się atak przestępcy przeradza się wtedy w starcie, od którego nie będzie już odwrotu, które ktoś musi wygrać, a druga strona polec. Łatwo wyobrazić sobie reakcję przestępcy na hasło “Ej, przestań, bo kopnę cię w jaja”. I już na pewno typowy dres nie zrezygnuje z napaści, “bo mogę dostać w jaja”.
A co w sytuacji, gdy napastników jest więcej, choćby dwóch? Jaka kontaktowa konfrontacja ma szanse powodzenia? Który z kontaktowych środków obronnych (gaz, czy paralizator) da sobie radę?
Na szczęście istnieje broń umożliwiająca ochronę życia i wolności, którą praktycznie może utrzymać prawie każdy – pistolet. Mały i wystarczające lekki, aby nosić go zwyczajowo, śmiertelnie skuteczny, ale w przeciwieństwie do noża czy miecza, niewymagający wyjątkowych umiejętności czy siły, to naprawdę „wielki wyrównywacz”. Wymagający jedynie koordynacji ręki i oka, oraz odrobiny zdolności opanowania się w stresie, może być efektywnie używany przez starszych i słabych przeciwko młodym i silnym, przez jednego przeciw wielu.
Pistolet to jedyna broń, która samotnej kobiecie-biegaczce dałaby szansę wzięcia góry nad gangiem bandytów chcących ją zgwałcić, nauczycielce szansę ochrony dzieci na przerwie przez szaleńcem chcącym je zmasakrować, rodzinie turystów czekających na stacji metra dałby środek do obrony przed gangiem nastolatków uzbrojonych w noże i brzytwy.”
Broń, mimo swej groźnej natury nie musi zostać wcale użyta, aby odegrać obronną rolę i jak pokazują badania, znacząca większość defensywnych użyć broni polega jedynie na pokazaniu, że się ją posiada i chce użyć. To wystarcza, aby zakończyć konfrontację w sposób szczęśliwy dla obu stron, bo obie strony wiedzą, że to już nie są przelewki i cena może być wysoka.
Trzecią, równie ważną kwestią jest po prostu godność.
Przestępstwo to [...] także rekwizycja wolności i osoby ofiary. Jeśli godność jednostki opiera się na fakcie, że jest ona swoim własnym agentem, który podejmuje akcje w oparciu o swoją wolę, w swobodnej wymianie z innymi, to przestępstwo zawsze narusza godność ofiary. Jest faktycznie aktem zniewolenia. Twój portfel, twoja torebka, czy samochód może nie być wart twego życia, ale twoja godność jest. I jeśli nie jest warta, aby o nią walczyć, trudno uznać, że istnieje.
Nieuzbrojeni pozostajemy na łasce dowolnego bandyty, czy będzie to zwykły dresiarz czy umundurowany zbir z Gestapo czy innego NKWD. A pojęcie łaski czy chęć zachowania naszej godności jest takim ludziom zazwyczaj zupełnie obce. Czy rzeczywiście dobrym pomysłem jest zdawanie się na ich poczucie łaski i dobra? Miliony ludzie przypłaciły życiem wiarę w sumienie przestępców i głupotą jest nie wyciąganie wniosków z tej kosztownej lekcji.
Rozumiem, że są ludzie, który nie cenią sobie ani swojej wolności, ani godności i mają do tego prawo. Umożliwienie innym posiadania broni nie oznacza przymusu do posiadania. Mogą oni wciąż pozwalać pomiatać sobą i być zniewalanymi przez dowolnego przestępcę. Mogą próbować odwodzić go od niecnych zamiarów prośbą, stanowczym głosem, gazem, paralizatorem, czy kopem w jaja. Ja wolę skuteczniejsze narzędzia, ostatecznie jestem inteligentną istotą, która nauczyła się korzystać z narzędzi przed wiekami i nie musi ograniczać się do szczerzenia kłów, stroszenia się, a następnie walki na gołe pięści.
Tak naprawdę ten, kto wierzy, że błędem jest, by bronić się przez kryminalną przemocą, wykazuje się pogardą dla boskiego daru życia (albo w nowoczesnym języku – nie ceni się właściwie), nie dorasta do odpowiedzialności wobec swojej rodziny i społeczności, i ogłasza się słabym moralnie i umysłowo, gdyż nie ufa, że będzie zachowywał się odpowiedzialnie. Tak naprawdę państwo, które pozbawia przestrzegających prawa obywateli środków do efektywnej samoobrony, nie jest cywilizowanym, ale barbarzyńskim, stając się wspólnikiem morderców, gwałcicieli i bandytów, obnażając swoją totalitarną naturę poprzez milczące potwierdzenie, że niezorganizowany, przypadkowy zamęt tworzony przez kryminalistów jest znacznie mniejszym zagrożeniem niż mężczyźni i kobiety, którzy wierzą, że są wolni i niezależni i tak też działają.
|
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Administrator
Administrator
Dołączył: 13 Cze 2013
Posty: 14466
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Sob 0:25, 21 Gru 2013 Temat postu: |
|
|
Głos z sali: Kogo wystawicie do senatu?
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Joakim Rawski
Nowa Prawica
Dołączył: 14 Cze 2013
Posty: 2945
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Sob 12:29, 21 Gru 2013 Temat postu: |
|
|
Jutro się Pan wszystkiego dowie. Mogę tylko powiedzieć, że jest to dosyć młody człowiek,działacz Kolibra i Instytutu Misesa. Niestety nie dostał się do sejmu, ale może uda mu się dostać do senatu.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Joakim Rawski
Nowa Prawica
Dołączył: 14 Cze 2013
Posty: 2945
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Pon 0:01, 30 Gru 2013 Temat postu: |
|
|
Robert Gwiazdowski spotkał się dzisiaj z wyborcami w Szczecinie. Obalił tam mity przeciw posiadaniu broni.
Cytat: | Rozmawiałem ostatnio z moim przyjacielem na temat ewentualnych konsekwencji swobodnego dostępu znękanych naszych współobywateli do broni palnej.
Rzecz jasna – stałem na stanowisku (choć go nie zwerbalizowałem wystarczająco dobitnie) że tzw. prawo do posiadania broni palnej w istocie swojej jest tym samym co prawo do swobodnego korzystania z tlenu zawartego w powietrzu czyli że mówiąc wprost – mowa może być co najwyżej o skali bezprawia, jakim jest zakazywanie przez państwo jakiegoś przedmiotu pod wydumanym pretekstem.
Dla jasności – przyjaciel ów nie jest zwolennikiem bezwzględnego zakazu posiadania broni i nie budzi w nim żadnego protestu stwierdzenie prostego faktu, że w sytuacji wtargnięcia do naszego domostwa uzbrojonego osiłka (albo dwóch) w niedwuznacznym celu pozbawienia nas zdrowia, życia czy dobytku jedynym racjonalnym, naturalnym i w pełni zarówno uzasadnionym jak i usprawiedliwionym działaniem jest otwarcie ognia i naciskanie spustu do czasu aż zyskamy całkowitą pewność, że „dobitka” nie będzie potrzebna – nie – mój przyjaciel żywi (a raczej przedstawia) skrupuły „wyższego rzędu”.
Doszliśmy rzecz jasna do porozumienia, ale że argumenty jakie przedstawił były (pozornie) bardzo racjonalne i są dość często spotykane przedstawię je tutaj pokrótce.
I tak argumentem pierwszym jest stwierdzenie, jakoby społeczeństwo nasze było niestety na tyle mało dojrzałe i emocjonalnie niestabilne, że powszechny i nieskrępowany dostęp do broni palnej skutkowałby – przynajmniej do czasu „oswojenia” się ludzi z nową sytuacją – wieloma – nazwijmy je – nadużyciami czyli pochopnym użyciem.
Brzmi wiarygodnie, zwłaszcza kiedy to my wygłaszamy takie opinie bo skoro już potrafimy zdiagnozować niedojrzałość społeczeństwa to świadczy to przecież o tym, że my sami to dojrzali jesteśmy na pewno.
Mniejsza z tym czy tak jest naprawdę, bo pytanie brzmi: A do czego to właściwie trzeba być „dojrzałym” i jak się to niby przejawia?
Chwytliwe ale kompletnie nieprawdziwe – mamy rozumieć że Polak anno domini 2010 jest dziecinny w porównaniu ze swoim przodkiem, który dwieście lat temu zbiegł do Ameryki Północnej? Mniej „dojrzały” od innego swojego przodka, który tuż po tym jak broń palna stała się wystarczająco poręczna – jakieś trzysta lat temu – strzelał sobie na polowaniach nie pytając nikogo o pozwolenie (na broń)?
Cofamy się w rozwoju czy jak?
Przepraszam najmocniej– a dlaczego to mnie trzeba uznać za „mniej dojrzałego” niż byle Indianina z kością w nosie biegającego na golasa po dżungli nad Amazonką?
Co przemawia za tym, że ja jestem mniej dojrzały niż australijski czy amerykański dwunastolatek strzelający do królików z flinty kaliber 22?
Wypraszam sobie podobne insynuacje.
No dobrze – w takim razie popatrzmy na kolejny argument.
W Polsce prawo w istocie zezwala na posiadanie broni – wystarczy zgłosić to na policji, uzyskać zaświadczenie z sądu że nie jest się karanym, przejść badania u psychologa (i nie wiem tego a sprawdzać mi się nie chce – kurs posługiwania się bronią) nie ma więc o czym tak naprawdę gadać. Pomijam już to, że jest to teoretycznie prawda – bo w praktyce bywa z tym różnie – nie tak dawno sędzia Sądu Rejonowego na południu Polski nie dostał od pana komendanta policji zezwolenia na broń, bo nie przekonały go groźby uśmiercenia sędziego. W tym samym czasie przestępca będący świadkiem koronnym zezwolenie na broń dostał i zestrzelił z „legalnego” pistoletu narzeczoną oburzony rogami jakie mu przyprawiła – mniejsza powiadam z tym, że w istocie otrzymanie pozwolenia zależy od widzimisię pana policjanta.
Ważniejsze są w tym podstawy na jakich państwo uzurpuje sobie prawo decyzji czy mogę oddychać (albo nabyć zgrabną Barettę).
Nie rozumiem tego – jak można przyjmować za uprawnione stwierdzenie ”Panie Xski – ustaliśmy że niestety pan nie możesz nabyć za swoje pieniądze upragnionego produktu “bo nie” „Argumenty” jakich używa się dla usprawiedliwienia oczywistego bezprawia są tak idiotyczne, że szermujący nimi nawet nie podejmują się ich obrony podając je w formie aksjomatów co dodaje temu dodatkowemu smaczku bo każdy z tych aksjomatów jest negatywnie weryfikowany przez rzeczywistość – mówiąc wprost – są to argumenty oczywiście fałszywe.
- Im więcej broni tym wyższa przestępczość.
Nie – w stanie Luizjana prawo stanowi że każde gospodarstwo domowe musi być wyposażone w broń palną i przestępczość jest wielokrotnie niższa niż w Nowym Jorku gdzie jest bezwzględny zakaz posiadania broni.
- Sfrustrowani ludzie gotowi są strzelać na oślep pod byle pretekstem albo i bez niego.
Nie – w żadnym z krajów gdzie jest swobodny dostęp do broni nikt nie strzela do listonoszy, nikt nie zabawia się strzelaniem do przechodniów ani też nie ma przypadków zastrzelenia kogoś „bo zupa była za słona”.
Że się jednak zdarza? No – tyle tylko, że snajperzy (jak ten w Waszyngtonie kilka lat temu) to zwykli przestępcy, którzy i takzdobędą potrzebną im broń, „za zbyt słoną zupę” mordują młotkiem, sznurem od żelazka czy kuchennym nożem aci listonosze jednak chodzą spokojnie, prawda?
- Bo zdarzają się wypadki.
Zdarzają się – a to spadnie ktoś z drabiny, a to kogoś prąd kopnie bo się chce z radiem kąpać a to komuś wybuchnie butla z gazem. I co z tego?
Istotą wypadku jest to, że jest to…wypadek, rzecz z natury swojej nie do przewidzenia i konstruowanie prawa biorąc jako punkt wyjścia uniknięcie wypadku jest swego rodzaju aberracją.
- Bo dzieci…
Dzieci? Każdy dom to miejsce wręcz naszpikowane potencjalnymi możliwościami wyrządzenia sobie przez dzieci bardzo poważnej krzywdy czy nawet zadania sobie śmierci – od całego arsenału niebezpiecznych narzędzi kuchennych, przez dziesiątki urządzeń elektrycznych, trujący i wybuchający gaz, rozmaite chemikalia nie tylko same w sobie trujące ale mogące być budulcem bomby. Broń, zabezpieczona i właściwie przechowywana (niewielu doprawdy ludzi przechowuje pistolet razem ze sztućcami) w dalszym ciągu pozostaje niebezpieczna ale mniej niż nóż do chleba. Cóż więc tak naprawdę jest powodem dla którego państwo tak bardzo obawia się tego, by dorośli, utrzymujące własną pracą funkcjonariuszy tego państwa ludzie nie mogli nabyć broni dla osobistej obrony?
Nie sposób przecież zakładać, że jakikolwiek, nawet głupszy niż przeciętnie urzędnik wierzy w to, że policja państwowa kiedykolwiek będzie w stanie zapewnić ludziom bezpieczeństwo – nawet w najpiękniejszych marzeniach policjanci przybywają zawsze PO dokonaniu przestępstwa. Nie możemy też przypuszczać że państwo jako jeden ze swych celi obrało wspomaganie przestępców – a w każdym razie nie pospolitych rabusiów.
Jaki więc może być rzeczywisty powód rozbrojenia i utrzymywania w stanie bezbronności społeczeństwa?
Historia magistra vitae, więc zwróćmy się do niej po odpowiedź.
Otóż (bez wdawania się w szczegóły) swego czasu, kiedy jeszcze Stany Zjednoczone były zaledwie koloniami Korony angielskiej, urzędnicy skarbowi Jego Królewskiej Mości Jerzego III ruszyli zbierać należne według stanowionego prawa a zawyżone (kolejny już raz) na skutek podpisanej tzw. Ustawy Stemplowej podatki, nakładającej podatki od praktycznie każdej sprzedanej rzeczy.
Jako jednak że były to jeszcze normalne czasy a poddani Jego Królewskiej Mości zamieszkujący kolonie byli ludźmi niezbyt przepadającymi za swoim Królem- znaczna większość z nich miast chlebem, solą przygotowaną daniną przywitała poborców podatkowych kulą w twarz wychodząc ze słusznego założenia że wszystko ma swoje granice i uznawszy nie bez racji że Jego Królewska Mość te granice przekroczył. |
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Joakim Rawski
Nowa Prawica
Dołączył: 14 Cze 2013
Posty: 2945
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Szymon Sienkiewicz
Dołączył: 06 Sty 2014
Posty: 397
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Pon 1:47, 13 Sty 2014 Temat postu: |
|
|
Cytat: | Spotkanie z wyborcami w Poznaniu
Chciałbym poruszyć pewien problem, który jest dość marginalny, ale występuje on w życiu codziennym i jest on jednak ingerencją państwa w życie obywateli. Chodzi o kontrolę obywateli w zakresie posiadania dowodu tożsamości. Jako Jedna Wolność sprzeciwiamy się karaniu za nieposiadanie określonego dokumentu stwierdzającego tożsamość. A dlaczego? Naszym zdaniem, instytucje państwowe w przypadku potrzeby stwierdzenia tożsamości danej osoby powinny w pierwszej kolejności honorować jej oświadczenie w tej kwestii, natomiast w przypadku uzasadnionych wątpliwości co do prawdziwości takiego oświadczenia i potrzeby jego weryfikacji, akceptować wszelkie dodatkowe dokumenty, na podstawie których można stwierdzić czyjąś tożsamość np. akt urodzenia czy paszport. Podmioty prywatne powinny natomiast posiadać całkowitą swobodę ustalania kryteriów identyfikacji osób dla swoich potrzeb. Chcemy więc sprzeciwić uciążliwej presji wobec obywateli, którzy mają swoją prywatność i i chcemy szanować ich swobodę. Będziemy więc naciskać jako koalicjant, aby zmienić obowiązujące przepisy. |
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Dariusz Woźniak
Dołączył: 05 Sty 2014
Posty: 14
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Pon 19:45, 13 Sty 2014 Temat postu: |
|
|
Dariusz Woźniak spotkał się z wyborcami na zorganizowanym przez "Jedną Wolność" koncercie muzyki reggae. Mówił na nim o potrzebie zalegalizowania narkotyków a także opodatkowania ich.
Cytat: |
Witajcie. Przerywam wam tą wspaniałą zabawę, aby do was przemówić. Przemówić do was w ważnej sprawie. Sprawie, przez którą wielu siedzi teraz w więzieniu! Sprawie, przez którą państwo nieświadomie finansuje organizacje przestępcze! A mianowicie o narkotykach. Po wielkim sukcesie, jakim było zalegalizowanie marihuany, czas na kolejny krok. Zalegalizujmy wszystkie narkotyki. Czemu ktoś ma prawo decydować o waszym ciele? Drugą sprawą jest to, że państwo zamiast finansować czarny rynek może opodatkować sprzedaż narkotyków. Zmniejszymy w ten sposób deficyt i wszystkim nam to wyjdzie na zdrowie. Państwa dzieci nie będą się dzięki temu rodzić z wielkimi długami! Obiecuje wam, że odpowiednia ustawa wyląduje w sejmie jak najszybciej się da! A teraz bawcie się dalej, bawcie się i pokażcie, że jesteście w stanie zmienić ten kraj głosując na "Jedną Wolność”! |
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Szymon Sienkiewicz
Dołączył: 06 Sty 2014
Posty: 397
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Śro 0:24, 15 Sty 2014 Temat postu: |
|
|
Cytat: | Spotkanie z wyborcami w Szczecinie
Państwo ma to do siebie, że zbytnio skupia się na tym, aby szukać pieniędzy u obywateli, tam gdzie nie powinno tego robić z przyczyn etycznych. Przykładem takiego zjawiska, gdzie państwo nie tylko nasze, gdyż wszystkie na świecie tak robią, są zbiórki publiczne. Jedna Wolność stoi na stanowisku, że każdy powinien mieć swobodę zbierania funduszy lub darów w naturze od kogokolwiek na dowolny cel i w dowolnej formie bez obowiązku uzyskiwania na powyższe pozwolenia ani konieczności dokonywania rejestracji. Przepisy ograniczające tę swobodę, w szczególności ustawa o zbiórkach publicznych, powinny zostać zniesione i jako Jedna Wolność będziemy o to zabiegali. Podobnie tyczy się to tzw Crowdfundingu. Nie ma żadnych regulacji z tych związanych, a jednak lepiej, aby zostało to uregulowane, gdyż jest to jednak świetna forma pomocy społeczności internetowej dla różnorakich projektów. |
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Szymon Sienkiewicz
Dołączył: 06 Sty 2014
Posty: 397
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Czw 1:09, 16 Sty 2014 Temat postu: |
|
|
Cytat: |
Szymon Sienkiewicz przemówił do protestujących rolników
Polscy Rolnicy!
Dlaczego dajecie się wykorzystywać politycznie jakiejś malutkiej kanapie politycznej, która nic wam nie da i nic wam nie zaoferuje! Agrarna Prawica to zwyczajni oszuści i hipokryci, którzy gdy byli w PiSie, to nic dla was nie zrobili. Teraz też nic nie zrobią, bo nawet jakby chcieli to tworzą buble prawne! Tacy z nich "obrońcy wsi", że tworzą niezgodne z prawem ustawy! I wy chcecie ich popierać!? Polscy Rolnicy! Opamiętajcie się i nie dajcie sobą pomiatać, gdyż macie swoją godność! Nasz koalicjant Polska Partia Ludowa każdego dnia ciężko pracuje, aby wam się żyło lepiej! A wy zamiast pracować dla dobra obywateli, to robicie tutaj zadymę! Tak nie może być! Nie idźcie tą drogą! Nie idźcie drogą Radykalnej Lewicy! Dlatego jeszcze raz wołam! Polscy Rolnicy! Nie słuchajcie demagogów, wracajcie i cierpliwie czekajcie, aż efekty rządowych reform będą na was pozytywnie oddziaływać! |
Ostatnio zmieniony przez Szymon Sienkiewicz dnia Czw 1:09, 16 Sty 2014, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Joakim Rawski
Nowa Prawica
Dołączył: 14 Cze 2013
Posty: 2945
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Śro 0:33, 22 Sty 2014 Temat postu: |
|
|
Joakim Rawski spotkał się dzisiaj z wyborcami w Zamościu.
Jeden z wyborców zapytał się go co sądzi o sojuszu NP z Partią Demokratyczną.
Cytat: |
NP stworzyło właśnie sojusz z człowiekiem, który powinien siedzieć za swoje przekręty. Pierwszym takim przekrętem było kolekcjonowanie obrazów i podrobienie podpisu pod nimi. Oprócz tego było jego "niewiarygodne" szczęście. Miał wygrać tam prawie 500 000zł ,a jak wyliczyli eksperci- aby to uczynić trzeba byłoby wygrać z rzędu 138 gier. W kasynie obowiązywały bowiem limity. Tak ,proszę państwa- ten człowiek oszukuje całą Polskę i to bez żadnego wstydu. Podobno ma on również związek z mafią Pruszkowską! Świetny kandydat na koalicjanta! Co gorsza może on być kandydatem w wyborach samorządowych! Jeśli Państwo nie wiedzą jak wyglądały jego rządy, to proszę zapytać jakiegokolwiek Warszawiaka. Za jego kadencji wybudowano most do którego nie ma dojazdu! Niestety nie wiem co ostatnio dzieje się z NP, ale to z pewnością coś niedobrego. |
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Joakim Rawski
Nowa Prawica
Dołączył: 14 Cze 2013
Posty: 2945
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Pon 0:14, 27 Sty 2014 Temat postu: |
|
|
Joakim Rawski spotkał się dzisiaj z wyborcami w Katowicach. Mówił o karze śmierci.
Cytat: | Przeciwnicy kary śmierci często podają różnego rodzaju "pobożne" argumenty. Mam tu kilka cytatów z Pisma Świętego
Jeśli] kto przeleje krew ludzką, przez ludzi ma być przelana krew jego, bo człowiek został stworzony na obraz Boga.
Księga Rodzaju 9,6
Jeśli zaś ktoś posunąłby się do tego, że bliźniego zabiłby podstępnie, oderwiesz go nawet od Mego ołtarza, aby ukarać śmiercią.
Księga Wyjścia 21,14
Ktokolwiek zabije człowieka, będzie ukarany śmiercią.
Księga Kapłańska 24,17
Nie będziecie bezcześcili kraju, w którym mieszkacie. Krew bezcześci ziemię i nie ma inego zadośćuczynienia za krew przelaną, jak tylko krew tego, który ją przelał.
Księga Liczb 35,33
Jeśli jednak człowiek z nienawiści do swego bliźniego czatował na niego, powstał przeciw niemu, uderzył go śmiertelnie, tak, iż tamten umarł, i potem uciekł do jednego z tych miast, starsi tego miasta poślą po niego, zabiorą go stamtąd i oddadzą w ręce mściciela krwi, by umarł. Nie zlituje się nad nim twoje oko, usuniesz spośród Izraela [przelanie] krwi niewinnego, by ci się dobrze powodziło.
Księga Powtórzonego Prawa 19,11-13
Nie sądźcie, że przyszedłem znieść Prawo albo Proroków. Nie przyszedłem znieść, ale wypełnić. Zaprawdę bowiem powiadam wam: Dopóki niebo i ziemia nie przeminą, ani jedna jota, ani jedna kreska nie zmieni się w Prawie, aż się wszystko wypełni. Ktokolwiek więc zniósłby jedno z tych przykazań, choćby najmniejszych, i uczyłby tak ludzi, ten będzie najmniejszy w królestwie niebieskim. A kto je wypełnia i uczy wypełniać, ten będzie wielki w królestwie niebieskim. Bo powiadam wam: Jeśli wasza sprawiedliwość nie będzie większa nisz uczonych w Piśmie i faryzeuszów, nie wejdziecie do królestwa niebieskiego.
Ewangelia wg Św. Mateusza 5,17-20
Jeden ze złoczyńców, których [tam] powieszono, urągał Mu: <<Czy Ty nie jesteś Mesjaszem? Wybaw więc siebie i nas>>. Lecz drugi, karcąc go, rzekł: <<Ty nawet Boga się nie boisz, chociaż tę samą karę ponosisz? My przecież – sprawiedliwie, odbieramy bowiem słuszną karę za nasze uczynki, ale On nic złego nie uczynił.>>. I dodał: <<Jezu, wspomnij na mnie, gdy przyjdziesz do swego królestwa>>. Jezus mu odpowiedział: <<Zaprawdę, powiadam ci: Dziś ze Mną będziesz w raju>>.
Ewangelia wg Św. Łukasza 23,39-43
Taka ilość cytatów powinna przekonać nawet pierwszego obrońcę morderców na Polskiej prawicy - Mikołaja Liściowskiego. |
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Joakim Rawski
Nowa Prawica
Dołączył: 14 Cze 2013
Posty: 2945
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Pią 22:42, 31 Sty 2014 Temat postu: |
|
|
Joakim Rawski rozpoczyna objazd Polski z serią wykładów historycznych. Pierwszym miastem jaki odwiedził był Wrocław, gdzie mówił o tym,że wbrew pozorom do końca komunizmu nie było pewne ,czy Lwów nie wróci do Polski
Cytat: |
W 1989 r. Michaił Gorbaczow zaproponował na spotkaniu w Moskwie Wojciechowi Jaruzelskiemu zwrot Ziem Wschodnich w dwóch wersjach.
Pierwsza: zwrot Wilna, Lwowa i Krzemieńca;
Druga - okręg grodzieński z puszczą białowieską i dawne woj. Lwowskie z zagłębiem naftowym. Powodem tej propozycji było unieważnienie umów jałtańskich i chęć wzajemnego zrzeczenia się roszczeń o odszkodowania.
Wkrótce Jaruzelski przyjął propozycje Gorbaczowa w imieniu Polski. Kiedy sprawa dotarła do Warszawy, panowie Geremek, Michnik, Kuroń i Mazowiecki pojechali w pośpiechu do Moskwy i prawie na klęczkach wybłagali Gorbaczowa, aby tego nie czynił. Jakich wpływów użyli nikt nie wie, w końcu Gorbaczow przystal na ich prośby. Konsul generalny ZSRR w Krakowie p. Serdaczuk mówił o tym w obecności prof. Edwarda Prusa. Również potwierdził to poseł z Litwy do sejmu ZSRR Jan Ciechanowicz w rozmowie ze Stanisławem Sadowskim z Toronto. Podała to również prasa nowojorska. Opublikowano to także w Podstawach Narodowych Nr 4 (2) 2006 r.
|
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|